niedziela, 17 listopada 2013

Rozdział 19- "Misiaczek?"

~Perspektywa Tii~

  W końcu po miesiącach wyczekiwania, doczekałam się wyjazdu. Koniec z rannym wstawaniem żeby ćwiczyć. 
Stałam pod szkołą z grupką ludzi, z którymi mam spędzić najbliższe trzy dni. 
-Ok- zaczął trener.- Czekamy tylko na Chris'a.
-Jak zwykle- mruknęła Katrin, dziewczyna, która wiecznie ma ponurą minę.
-Masz coś do niego?- wtrąciłam się.
-Dziewczyny, spokój.- przerwał nam Alan.
-Ale trenerze, jestem pewna, że wypadło mu coś ważnego.
-Dobrze, Tia. Poczekamy jeszcze chwilkę. Max, Katrin jesteście gotowi?- potwierdzili?- Reszta też? 
-Taak!- powiedzieli łącznie. Jedzie nas dziewięcioro Katrin, Max, osoby na zastępstwo i oczywiście Alan. Wszyscy startują w terenie, a ci najlepsi biegną na dystans. Dokładnie dowiemy się na miejscu.
-Możemy wsiadać. Chris już idzie.- oświadczył trener.
Coś mi się nie podobało w jego postawie. Wsiadłam do śmierdzącego busu i zajęłam miejsce z tyłu. 
-Christopher, ruszaj się czekamy tylko na ciebie- odezwałam się widząc jego niepewną minę. Usiadł obok mnie i szepnął:
-Zemszczę się, zobaczysz!
-Christopher, Christopher, Christopher.- nuciłam pod nosem, dobrze wiem na co się piszę. On tego nienawidzi.
-Nowa!- krzyknęła z przodu Katrin- Uważaj na niego, to damski bokser.- Spojrzałam na niego niedowierzająco.
-Tia, nie słuchaj jej. Dalej nie może przyjąć do wiadomości, że ktoś jest od niej lepszy. W tym momencie mam na myśli ciebie- spojrzał się na mnie- Wiesz, że zajęłaś jej miejsce?
-Wiedziałam, że ktoś odszedł ale...
-Nie odeszła- przerwał mi Alan, który właśnie wszedł. Pojazd ruszył skrzypiąc- Chciałem ją wywalić, ale nie mogłem stracić dobrej zawodniczki. Jedynie ją ukarałem. Koniec tematu. Będziemy jechać długo, ale powinniśmy dojechać pod wieczór. Tam każdy dostanie dwuosobowy pokój...- dalej mój mózg się wyłączył i nie słyszałam co mówi trener.


***

  Usłyszałam warkot silnika, Jest mi gorąco. Poczułam coś ciężkiego na brzuchu. Otworzyłam oczy i zobaczyłam rękę Chris'a. Zerknęłam na niego. Śpi. Nie wytrzymam dłużej w takiej pozycji.
-Chris- szepnęłam- Chris- nadal nic. Śpi jak zabity- Christopher!- krzyknęłam.
-Mamusiu- mruknął Chris- Jeszcze 5 minutek.- odwrócił się na siedzeniu w drugą stronę. Usłyszałam głos Alana siedzącego z przodu:
-Tia, wszystko w porządku?
-Ten pacan mnie macał!
-E. Co o...Co chodzi?- odezwał się Chris.
-O jajco- warknęłam odwracając się do niego plecami.
-Tia, misiaczku...czemu się gniewasz?- wymruczał zaspany próbując się do mnie przytulić.
-Misiaczku?- parsknęłam.- Zabierz te łapy, jest mi gorąco.
-Aaa spoko. Rozumiem. Jesteś przed okresem...ech te babskie sprawy.- szepnął Chris.
-Wcale, że nie! Odwal się i śpij.
-Nie mogę. Obudziłaś mnie.- powiedział. Westchnęłam ciężko. Odwróciłam się do niego i spojrzałam w jego rozbawione oczy.
-Co ci w nogę?- spytałam raptownie.
-Coo? Mi?- wskazał palcem na siebie.- A co ma być?
-Nie udawaj głupiego. Widziałam przecież jak kulejesz!
-Cśś, nie wszyscy muszą o tym wiedzieć- szepnął. Spojrzałam na niego wyczekująco, westchnął.- Ćwiczę parkoura. Zaliczyłem piękną glebę...bo źle ustałem na nogę.- poprawił się na siedzeniu, spuścił głowę w dół podpierając się na rękach.- Jestem taki głupi!
-Nie wiem czy płakać czy się śmiać- powiedziałam zrezygnowana.


~Perspektywa Alexis~

  Siedziałam na Facebook'u i słuchałam piosenek. Dom był pusty. Było cicho, a w słuchawkach leciała muzyka, która mnie odprężała. Nika spała u stop mojego łózka. Tia była na zawodach z Alan'em, a Berno u jej rodziców. W słuchawkach usłyszałam dźwięk wiadomości z fb. To był Gabriel:
~Hej :*
~No witaj! Co tam?
~Nic. Nudy. Hmm myślałem tak sobie czy możne byś miała ochotę pójść na spacer?
~Chętnie, ale zgubiłam klucze i nie mam jak zamknąć chaty.
~To może wpadnę do Cb i coś oglądniemy? 
~Spoko:)
No to mam randkę z super ciachem! Ale kurde jak ja wyglądam? Spojrzałam na swój strój. Na pewno nie będzie chciał mnie oglądać w tym. Pobiegłam do garderoby i ubrałam się.


***

-To co oglądamy?- spytałam Gabe'a, gdy przyszedł.
-Przyniosłem "Droga bez powrotu"- pomachał mi płytą przed nosem.
-Horror? Okeej...ale obiecaj, że jak będę się  bała to ty nie będziesz się śmiał.
-Nawet cię przytulę. Oczywiście jak  będziesz chciała- uśmiechnął się.
-Oczywiście, że będę chciała.- wzięłam płytę i włączyłam. Usiadłam obok, a Gabriel objął mnie ramieniem.- Miło.
  W połowie filmu zaproponowałam coś do jedzenia. Ruszyłam w stronę kuchni. Ustałam pod szafka i próbowałam dosięgnąć do chipsów, ale czyjaś ręka mnie wyprzedziła. Po chwili ktoś mnie objął.
-Czy mówiłem już, że ślicznie wyglądasz?- wyszeptał mi do ucha Gabriel.
-Nie.
-Ślicznie wyglądasz.- pocałował mnie w szyję.
-Dziękuję.- odwróciłam się do niego przodem.- Masz śliczne oczy.
-Mama mi to mówiła.- uśmiechnął się uwodzicielsko- Wiesz Al...ja chyba cię kocham.- po chwili zaczęliśmy się całować. Posadził mnie na blacie i zaczął dotykać, a ja zdjęłam mu koszulkę.
-Wiesz co? Jesteś boski.- wyszeptałam i znów go pocałowałam.
-Ty jesteś boska i słodka.


~Perspektywa Tii~

  Po długiej męczącej podróży znaleźliśmy się na miejscu. Przede mną stał wielki, stary i drewniany dom. Wyglądał jakby nikt tam nie zaglądał od lat. Już z daleka widziałam pajęczyny w oknach.
-Na necie wyglądało to nieco inaczej- wyznał Alan- Wybierzcie sobie pokoje, które znajdują się na górze.
Po tych słowach wszyscy weszliśmy do środka. Postanowiłam się rozejrzeć na dole. Mało mnie obchodziło z kim wyląduję w pokoju. Po kilku minutach natknęłam się na Alana.
-Co to ma być?- zapytałam zszokowana.
-Eee nasz tymczasowy dom.- powiedział drapiąc się po głowie.
-Żeby tu mieszkać trzeba ogarnąć. Wszędzie kurz, smród i kartony.
-Później się tym zajmiemy. Teraz idź do pokoju. Za 5 minut widzimy się wszyscy na dole.
Poszłam na górę i zaglądałam do każdego pomieszczenia.
-Nie- szepnęłam. Został mi jeden pokój na końcu, a nigdzie nie widziałam Chris'a. Uchyliłam drzwi i wsunęłam się do środka.
-Czekałem tu na ciebie, kochanie!- oznajmił Chris niczym Romeo do Julii.- Wybrałem najlepszy pokój z widokiem na morze i z łazienką!
Wyjrzałam przez okno.
-Morze? Jak to jakieś bagno!- wykrzyknęłam.
-Oj tam, szczegół. Tylko mamy problem. Jedno łóżko.
-Nie!
-Ooo taak.- mruknął.
-Załatwimy to później, teraz idziemy na spotkanie.


***

  Alan gadał, gadał i gadał. Przedstawił nam zasady jakie panują w tym dom oraz opowiedział jak mają wyglądać zawody.
-Witajcie- przywitał się Alan wchodząc do pokoju- Zaraz jadę na zakupy...ale stop. Co wy tu robicie?
-Noo...-zaczęłam.
-Mieszkamy.- dokończył Chris.
-No widzę, ale Tia nie możesz mieć pokoju z chłopakiem.
-My możemy, bo jesteśmy parą.- powiedział spokojnie Christopher. Spojrzałam na niego wrogo.
-Parą?- zdziwił się.- Od kiedy?
-Od teraz.- oświadczył Chris i pocałował mnie w usta.
-Ehm.- odchrząknął Alan- Tylko bez żadnych głupstw.- powiedział i wyszedł.
-Przesadziłeś.- wysyczałam rzucając w niego poduszką.
-Idę się kąpać. Pościel łóżko, kochanie. Wracam za chwilkę z niespodzianką.- mrugnął oczkiem i już go nie było.
Westchnęłam i ociąganiem pościeliłam łóżko. Jak pan sobie życzy. Rozpakowałam się i chcąc włożyć walizkę pod łóżko poczułam coś miękkiego. Zaczęłam wrzeszczeć jak opętana.
-Co się stało!?- krzyknął Alan wbiegając z resztą grupy. Zerknęłam na nich i nastała krępująca cisza. Usłyszeliśmy jak Chris śpiewa pod prysznicem.
-Ooo Tio. Mojaaa...dzieeeewczyno nanana o której marzę i śnię lalala.- wyszedł w samym ręczniku i krzyknął- Tio już jestem!
Po chwili zorientował się, że nie jestem sama. Wybuchnęliśmy śmiechem.
-Co to za zbiorowisko?- spytał zdezorientowany. 
-Ślicznie śpiewasz.- powiedział Max i zaczął nucić- Ooo Tio lalala.
Po chwili reszta dołączyła do niego:
-Mojaa dzieewczyno.- wszyscy padaliśmy ze śmiechu.
-Tak w ogóle czemu krzyczałaś?- zwrócił się do mnie Alan.
-Dotknęłam czegoś pod łóżkiem, takie blee.- wzdrygnęłam się.
-Już myślałam, że ciebie bije...- mruknęła Katrin i zwróciła się do wyjścia.
-Jak on mógłby jej coś zrobić?- zbulwersował się Max. Reszta się rozeszła i zostaliśmy sami.
-Ehm nieważne.- mruknęłam- Co za niespodzianka?
-No nie widzisz? Stoję przed tobą w samym ręczniku.
-Pff.
-Masz okazję pomacać mój brzuszek od razu po kąpieli. Wysmarowałem się mydełkiem FA, malinowym!
-Nie lubię malin! Śpisz na podłodze.
Poszłam się wykąpać i wróciłam przebrana w piżamę.
-Słodka piżamka koteczku.
-Chcesz zobaczyć moje pazurki?- i rzuciłam się na niego, ale on był szybszy i górował nade mną.
-Zemsta jest słodka.- mruknął i zaczął mnie łaskotać.
-Jeżeli zaraz nie przestaniesz...zrobię ci taki przypał, że się nie pozbierasz.
-Co ty mi możesz zrobić?- spytał i znowu zaczął łaskotać. Zaczęłam krzyczeć.
-Och! Ach, ach. Tak! Mocniej.- Christopher zaczął się histerycznie śmiać. Usłyszeliśmy walenie w ścianę i za chwilę w drzwiach pojawił się Alan.
-Miało być spokojnie!- warknął.
-Ale to tamci obok.- powiedziałam poważnie. Alan wyszedł, a my wybuchnęliśmy śmiechem.
-Dobra, idźmy spać.-powiedziałam.
-Dobranoc kochanie.
-Zaraz będziesz miał "kochanie"- mruknęłam.- Śpij.


~Perspektywa Alexis~

  Otworzyłam oczy i zobaczyłam leżącego obok mnie Gabriela. Spał w samych bokserkach. Mmm, ale on ma super klatę! 
-Czemu mi się przyglądasz?- wymruczał z zamkniętymi oczami.
-Myślałam, że śpisz. Yyy, nie śpisz?
-Yyy chyba nie.
-Chyba czy na pewno?- spytałam, a on się zaśmiał.
-Która godzina?
-6.15.
-Wyprowadź psa i szybko wracaj, bo już tęsknię- zarzuciłam na siebie koszulkę Gabe'a. Sięgała mi do uda. Poczułam się strasznie...niska.
  Zbiegłam na dół o mało co się nie zabijając się o próg. Wypuściłam Nikę i 5 minut później zawołałam ją z powrotem. Wbiegłam na górę i wskoczyłam pod kołdrę przytulając się do ciepłego ciała.
-Gdzie ty byłaś? Jesteś lodowata.
-W kuchni.- mruknęłam.
-Tęskniłem.- pocałował mnie w policzek. W głowie pojawiło mi się pytanie "Czy ja to z nim zrobiłam?" Gabe widząc moją minę powiedział:
-Nie między nami nic nie było. Tylko się całowaliśmy i ... dotykaliśmy. Tylko.
-Dzięki.
-Spoko, nie jestem taki.- objął mnie ramieniem, a ja oparłam głowę na jego klatce piersiowej.
-Ale ci serducho bije.- powiedziałam po chwili milczenia.
-Tak jest zawsze, gdy jesteś obok. Pamiętasz co widzieliśmy się po raz pierwszy jak szukałaś Niki? Wtedy już cię pokochałem. Bądź ze mną.- wyszeptał
-Gabriel, sama nie wiem czy to dobry pomysł.- usiadłam wyrywając się z objęć.
-Przepraszam.- podniósł się na łóżku i po chwili zaczął całować moją szyję.
-Przestań.- walnęłam go poduszką, a on mi oddał. Usłyszałam dźwięk wiadomości.
Od: Ashton.
"Hey, Hay, Hello Alexis.
Impreza u mnie. Dzisiaj o 21.30.
Mam nadzieję, że wpadniesz."
-Impreza u Ash'a. Zapowiada się ciekawie.- mruknęłam.


~Perspektywa Tii~

  Poczułam łaskotanie na prawym policzku.
-Zabierz te łapska, Christopher.- powiedziałam nawet nie otwierając oczu.
-Tio,małpko. Czas wstawać. Śniadanie czeka. Znalazłem je pod łóżkiem. Mam nadzieję, że będzie ci smakować!- poczułam smród pod nosem. Otworzyłam oczy.
-Świnia! Sam sobie jedz skarpety.
-Obrałem je ze skórki.- uśmiechnął się słodko.
-Zabiję cię, gnoju. Zabije.- zerwałam się z łóżka i przywaliłam mu z pięści. Ups.
-A to za co?!
-Ojej niechcący. Na prawdę nie chciałam.
-Ta jasne. Teraz będziesz się tłumaczyć.
-No, ale ręka zdrętwiała i tak noo.- jąkałam się- Wiesz tak niechcący przywaliłam ci z pięści w oko.- Chris popatrzył na mnie i wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami. Usłyszałam jeszcze śmiech Max'a.
-Niezły seks musiał być.- powiedział i znów zaczął się rechotać.
Co ja zrobiłam?

 ***

  Śniadanie. Ćwiczenia. Cisza i spokój. Brakuje mi Christophera. Nie odzywa się do mnie od rana. Chyba będę musiała go przeprosić. Szczególnie, że dzisiaj mamy biegi przełajowe.
-Widzieliście Chris'a?- zapytałam dziewczyny z pokoju obok.
-Na podwórku.- odpowiedziała jedna z nich.
Wyszłam szybko z pokoju i skierowałam się na zewnątrz.
-Zaraz wyjeżdżamy, ludzie streszczać się!- krzyknął Alan.
Wychodząc wpadłam na Chris'a. 
-Chris! Przepraszam za wszystko.- wydyszałam.
-Sumienie ciebie gryzie?- warknął.
-Tak!
-Przeprosiny przyjęte.- uśmiechnął się.- Czekałem aż przyjdziesz i przeprosisz. Nie jestem mięczakiem.- mrugnął oczkiem.
-Idiota.- powiedziałam pod nosem.
-Cco? Co mówisz?- zaśmiał się Chris.
-Christopher.- walnęłam go w ramię.- Chodźmy czeka nas ważny bieg.

***

  Nasza grupa zajęła drugie miejsce w biegach przełajowych.
W biegu na 100 metrów...wygrałam! Jestem taka szczęśliwa. Christopher jest ze mnie dumny chociaż krzyczał na mnie, że nie dałam z siebie wszystkiego w pierwszym biegu.


Zbliżamy się do końca opowiadania.
Będzie jeszcze jeden rozdział.
Zapraszamy na nasze nowe blogi, linki znajdziecie w oddzielnej zakładce:)
Tia.

Czyta to ktoś? Skomentuj chociaż emotikoną.
Hay hey hello! Komentować mi to <3
Będę smutna jak nie zobaczę komentarzy :( 
Alexis :)