niedziela, 8 grudnia 2013

Rozdział 20- "This is the End."

~Perspektywa Alexis~

  Impreza trwa w najlepsze. Ashton postarał się i wyszło mu nieźle. Wszystko by było ok, gdyby nie dwóch debili. Akurat weszłam do kuchni po szklankę coli.
-Na tej kanapce ma być centymetr masła, idioto.- warknął pierwszy.
-A ja nie lubię tyle masła! Pół centymetra będzie idealnie.
-Co wy tu robicie?- spytałam nie wiedząc czy mam im przeszkadzać.
-Jesteśmy głodni.- odparł pierwszy z chłopaków.
-Robimy kanapkę, a ten idiota daje za dużo masła!
-To zróbcie dwie kanapki.- zaproponowałam.
-Ależ ty mądra. Dzięki.
Albo są głupi albo nieźle nawaleni. Stawiam na to drugie. Wyszłam i rozejrzałam się w poszukiwaniu Gabriela. Nigdzie go nie widziałam. Zauważyłam za to Matt'a tańczącego ze ścianą. Ten to dopiero ma nie po kolei w głowie. Podeszłam do niego.
-Ej, Matt'y? Wszystko ok?
-Jasne, czemu pytasz?
-Tańczysz ze ścianą.- zaśmiałam się.
-Oł, serio? Myślałem, że to jakaś laska i zastanawiałem się dlaczego jest taka płaska i ... zielona.
-Co brałeś?
-Herbatniki!- mruknął zadowolony z siebie.
-Ee? O popatrz tam jest Jake. Idziesz się przywitać?
-No proste...ale ja już go widziałem.- podrapał się za głowę- E tam zrobię to jeszcze raz.
Ruszył tanecznym niczym baletnica. Zaśmiałam się i poszłam za nim.
-Jake'usiu! Wróciłeeeś! Gdzie byłeś?- zapytał Matt słodkim głosikiem.- Tęęęskniłem.- przytulił się do niego.
-Matt, co brałeś?- zapytał poważnie Jake.
-No żem przecież mówiłem, żem herbatniki.- oburzył się.- Idę się odlać.- ruszył w stronę drzwi od podwórka.
-Matt, łazienka jest tam.- wskazałam mu przeciwną stronę.
-Macie problem.- odpowiedział. Nagle koło nas zjawił się Gabriel:
-Hej ludzie! Widziałem kosmitkę!
-Kolejny coś brał.- mruknęłam. Gina zachwyciła się niczym małe dziecko i spytała:
-Gdzie?
-Spójrz w lustro to zobaczysz!- Gabe wybuchnął śmiechem. 
-Ha ha bardzo śmieszne.- odparła Gina.
Koło nas przystanął Matt lekko podrapany.
-Stary z krawężnika spadłeś?!- krzyknął Jake.
-Tak. Chcesz spróbować? Niezła zabawa- po czym rzucił się na kanapę, oczywiście było do przewidzenia, że na nią nie trafi i rzucił się z hukiem na dywan, teraz każdy patrzył się w naszą stronę.- Brachu! Ale odlot. Widziałeś jak z dywanu się sturlałem?! Ale jazda! Nawet nie bolało. Czy ja jestem w niebie? Bo widzę kosmitkę...ale, zaraz. W niebie są kosmici?! Trafiłem do piekła.- zaczął rzucać się po dywanie. Nie było mowy, żeby był dłużej na imprezie.  
-Zajmę się nim.- odezwałam się.-Wezmę go do siebie. Lepiej żeby go rodzice nie widzieli w takimi stanie.
-Alexis! Ratunku! Atakują. Weź mnie na rączki.- wstał  i chwiejąc się próbował wskoczyć mi na ręce. Potknął się o własne nogi i wylądował twarzą w sosie do chipsów.
-Mmm ładna maseczka.- zaśmiał się Gabe.
-Odwal się loczku!- mruknął.
-Stary, przedawkowałeś herbatniki.-odpowiedział i pomógł mi zaprowadzić Matt'a do samochodu. Dobrze, że nic nie zdążyłam wypić. Wszyscy się przyglądali całej scenie. Zapakowaliśmy Matt'a na tył samochodu. 
-Pojadę z wami. Usiądę z tyłu.- powiedział Gabriel.
-Ok.- powiedziałam- Zapnij mu pasy.- zapaliłam silnik i już miałam odjeżdżać, gdy usłyszałam pisk Gabe'a
-Aaa! Auć..Matt ty cymbale.- krzyknął- Nie jestem jedzeniem! Nie gryź mnie.
Zaśmiałam się pod nosem.
-Don't touch me, kretynie.- powiedział Matt nie wyraźnie.- Włącz radio.
Jak chciał, tak zrobiłam. Akurat leciała piosenka Justin'a Biebier'a. 
-Matt. Mam prośbę...nie śpiee...- nie dokończyłam, bo zaczął wyć.
-Ouooooooo ouoooooooou
You know you love me
I know you care
Just shout whenever, and I'll be there
You want my love
You want my heart
And we would never, ever, ever, ever, ever...
-Co było dalej?- szepnął do Gabe'a i dalej zaczął śpiewać refren:
And I was like
Baby, baby, baby, oh
Like
Baby, baby, baby, no
Like
Baby, baby, baby, oh!!
-Matt nie spodziewałem się po tobie, że znasz jego piosenki. Ty jako bokser śpiewasz Biebier'a?!- rechotał Gabriel.
-Powiedz komuś słowo, a twój ryj będzie śniadaniem dla mojej pięści.

-Dobra, chłopcy. Stoimy pod domem od jakiś 10 minut, a wy dalej nie widzicie, że samochód stoi- odezwałam się. Wcześniej nie chciałam im przerywać. Nagrywałam ich przez cały czas. Matthew mi jutro by nie uwierzył, więc mu to pokażę.



~Perspektywa Tii~

   Dojeżdżaliśmy na miejsce. W busie zostałam tylko ja i Chris. No i Alan za kierownicą. Współczuje mu, musi każdego odwieźć pod dom. Do siebie dojedzie pewnie przed 5 rano. Chris chrapał na moim ramieniu, a obiecywał sobie nie zasnąć i dotrzymać towarzystwa Alan'owi. Zatrzymaliśmy się pod moim domem. Wstałam zapominając o śpiącym bananie. Rąbnął głową o siedzenie. Zerwał się na równe nogi i przywalił mózgownicą w sufit. Musiało boleć.
-O żesz kurrr...
-Christopher...- uciszył go Alan.
-Ooo żesz krrrólu i królewno- uśmiechnął się zadowolony z siebie, że udało mu się wybrnąć z sytuacji.
-Dobra nara ludzie, czeka mnie wygodne, wielkie łóżko. - powiedziałam i złapałam swoją torbę.
-Tio zaczekaj... - zawołał za mną Chris.
-Co chcesz?- odwróciłam się ku niemu.
-Tio... eee.. jednak...niee...dobra dobranoc. - zająkał się.
-Taaa dobranoc. - pomachałam im na pożegnanie. Patrzyłam za nimi aż bus zniknął na zakręcie. Poczłapałam się do drzwi po czym wygrzebałam z torby klucze. Weszłam po cichu na górę prosto do swojego pokoju. Ubrałam pidżamę i rzuciłam się na łóżko.
 
***

   Przekręciłam się na bok i poczułam czyjś oddech śmierdzący alkoholem. Zmarszczyłam nos i otworzyłam oczy. Przed sobą zobaczyłam półnagiego Matt'a.
-Yyy co tu robisz?- spytałam zszokowana szturchając go w ramię.
-Yy szczo? O szym tszy mófisz?- seplenił Matt.
-Leżysz w moim łóżku.
-Szczoo? Jaa? Pani pomyliła numeły. Z kimże ja rozmawiam?
-To ja, Tia.
-Że co, co, co?!- miałam wrażenie, że wytrzeźwiał w jednej chwili.- Tiaa!- pospiesznie usiadł.- Co ja? Co ty? Co my tu robimy?
-Yy właśnie co ty tu robisz?
-Byłem na imprezie u Ash'a, brałem coś podobnego do herbatników i więcej nie pamiętam.
-Okej idziemy do Alexis. - wstałam. Zrobiłam wejście smoka do jej pokoju, który był obok.
-Oooo aniołki.- wyszeptał Matt na widok Gabriel'a i Alexis przytulonych do siebie. /Chyba do końca nie wytrzeźwiał./
-Pobudka zakochańce!! - krzyknęłam dość głośno. Potem wszystko działo się szybko. Alexis wstała, podbiegła i mocno mnie przytuliła. Nagle Matthew zachwiał się i jakimś cudem sturlał się ze schodów. Do tej pory nie wiem jak to się stało, skoro schody znajdowały się od nas kilka metrów. Pobiegliśmy mu na ratunek, Gabe dalej lulał w łóżku. Dziwne, że się nie obudził, przecież było tyle hałasu. Pomogłam wstać Matt'owi.
-Matt nadal są z tobą problemy. - oznajmiła ze śmiechem Alexis.
 
***

   Siedzieliśmy przy stole, zjadaliśmy naleśniki z czekoladą, zrobione przez Alexis.
-Jak to się stało, że znalazłem się u niej w pokoju? - spytał Matt wskazując na mnie.
-Noo trochę padło Ci na mózg. Łagodnie mówiąc. Potem śpiewałeś piosenki Bieber'a....
-Taaak te jego śpiewanie było boskie - dodał Gabriel wchodząc do kuchni, drapiąc się po głowie. Podszedł do Alexis i dał jej długiego buziaka w usta. /Dużo się zmieniło od mojego wyjazdu./
-Gołąbki. Prr prr prrr - powiedział Matt udając gołębie.
-Matty japa! - Alexis rzuciła w niego naleśnikiem. - Jeżeli nie przestaniesz wstawię twoje nagranie na facebook'a.
-Jakie nagranie?- spytał podejrzliwie.
-Jak śpiewasz- zaśmiała się Al. Po chwili dostała sms'a, którego przeczytała na głos.
 
Od: Liulek.
Hej Alexis. Dzisiaj wyścig na rozpoczęcie sezonu motocyklowego. Piszesz się na to? Przekaż dla Tii. Wasz Liu Lian:D

-Hmm czemu nie- mruknęłam- Trzeba tylko przygotować motory.  

~Perspektywa Ethan'a~


   W końcu mogę odetchnąć od studiów. Przyjechałem żeby przywitać się ze znajomymi. A tu proszę taka niespodzianka. Okazało się, że Tia i Alexis mają wyścig. Czym prędzej tam pojechałem.  

~Perspektywa Tii~

   Czyszczenie motorów jest naprawdę męczące, ale w końcu udało się. Ten cudowny odgłos silnika. Ten powiew wiatru na twarzy. Ten zapach spalonej gumy. Kocham to! Podjechałam pod Ciuciu Cafè. Teodor już tam na mnie czekał.
-Tioo, tęskniłem- rzucił się na mnie.
-Really? Też tęskniłam.
-Więc chyba nie jestem ci obojętny.
-Sama nie wiem, jedziemy?

-Tio, zaczekaj.
-What do you want?*
-You.**- objął mnie za szyję i delikatnie pocałował.
 
http://24.media.tumblr.com/11d1dffca07e90182ffbad59f7bc62a6/tumblr_mmlfbxM12t1s9wdryo1_500.gif


 ***
 
   Zajechaliśmy na ustalone miejsce.
-Za pięć minut zaczynamy!- rozległ się głos Liu.
-Tio?- odezwał się Teo.- Ich liebe dich.***
Zatkało mnie. Mimo wszystko rozum podpowiadał mi żebym go pocałowała. Tak zrobiłam.
-Tio, małpecz...- Zerknęłam nie przerywając pocałunku. Chris mrugnął oczkiem i odszedł. Byłam bardzo szczęśliwa.

 
~Dustin z nieba~


   Tia i Alexis podjechały do linii startu. Tylko one brały udział w tym wyścigu, tylko one walczą o główną wygraną. One są najlepsze. One rozpoczną sezon wiosenny. Każdy czuł w żyłach napięcie. Dwie najlepsze przyjaciółki
w kłótni będą walczyć między sobą.  Kto wygra?
"Wrzaski" silników na rozgrzanie, dreszcze i emocje na całym ciele. Ruszyły. Czuć zapach spalonej gumy. Mknął przez drogę jak szalone. Z głośników leci "We own it" piosenka specjalna dla zmarłego Paul'a Walker'a, który jest teraz ze mną. 
  Wszyscy z przejęciem czekali na ten wyczekiwany moment.
Ethan "Wszyscy ucieszyli się na mój przyjazd. Opowiedzieli mi w skrócie co się wydarzyło. Nie mam pojęcia czemu tak się stało. Mam nadzieję, że nic złego im się nie stanie."
Ashton "Obie są super żadna z nich nie powinna przegrać."
Gabriel "Przez tą kłótnie dziewczyny nie wiedzą co robią. Kibicuje im obu."
Teodor "Cóż o tym mam mówić? Obie są super, ale tylko jedna może wygrać. Nie mam swojej faworytki."
Jake "Cieszę się, że Alexis ułożyła sobie życie. Mam nadzieję, że przemyślą to w porę i nie zranią siebie na wzajem."
Matthew "Oseuu moja głowa, ale mnie kac trzyma...omg ten ryk silników, niech dojeżdżają szybciej i niech wpadną w swe objęcia."
Christopher "Moja małpeczka musi na siebie uważać. Mimo wszystko kocham ją. Jeżeli Teo jej coś zrobi nie ręczę za siebie."
Rachel "Niech ludzie gadają co chcą ale takiego wyścigu nie chciałam opuścić. Uciekłam z psychiatryka."
Annabell "Nie lubiłam ich zbytnio, ale nie powinny walczyć między sobą."
Gina "Aaa Alexis super wygląda, te jej włosy wystające z pod kasku."
Klara "Wiem, że Alexis jest lepsza, ale nie pozwoli by Tia przegrała."
Lara "Czuję, że obie mają jakiś plan."
Michael "Jejuu jak ja żałuję, że nie mogę być tam z nimi. Głupie narty, głupia noga."
Liu "Kurcze to był genialny pomysł żeby to one rozpoczęły sezon."
Jered "Dzięki ci Alexis, że dałaś mi znać o wyścigu. Trzymam kciuki. Uważaj na siebie. Kolejny raz nie będę cię ratował."
Alexis "Dlaczego, dlaczego ja to zrobiłam? Nie powinnam tego robić. Niech ona wygra."
Tia "Może Alexis miała rację...głupia zazdrość. Niech ona wygra."
   Przed oczami dziewczyn pojawiły się ich wspólne wspomnienia. Zderzenie się rowerami, wspólne imprezy, wspólne wygłupy, wspólne wypady na miasto, wspólne mieszkanie...
   Niespodziewanie dziewczyny zatrzymały się przed metą. Zrzuciły kaski wpadając sobie w ramiona. Wszyscy wymienieni wyżej podbiegli do nich i zaczęli się przytulać. W którymś momencie spojrzeli w górę i krzyknęli
-Dustin wiemy, że jesteś z nami!







------------------------------------------------------------------------------------
*(ang.) Czego chcesz? Tytuł naszego opko.
** (ang.) Ciebie.
***(niem.) Kocham Cię.





(Nucicie sobie melodyjkę xd )
To już jest koniec, nie ma opowiadania.
Jesteśmy wolne i możemy myśleć nad czymś innym.
(Koniec melodyjki)
Kończymy pisanie :( To jest ostatni rozdział.

Jeżeli się zgramy i będziemy miały mnóstwo komentarzy stworzymy inny blog, prawdopodobnie fantasy.
 Dziękujemy  5906 wejść, 114 komentarzy. Dla nas to sukces :)
Pozdrawiamy naszych obserwatorów, a w szczególności Natolę, która czeka z niecierpliwością.

Znajdziecie nas na osobnych blogach.
Alexis.
Tia.

No to pa ;
 

Aktualizacja 31 stycznia 2014 roku
6686 wejść

niedziela, 17 listopada 2013

Rozdział 19- "Misiaczek?"

~Perspektywa Tii~

  W końcu po miesiącach wyczekiwania, doczekałam się wyjazdu. Koniec z rannym wstawaniem żeby ćwiczyć. 
Stałam pod szkołą z grupką ludzi, z którymi mam spędzić najbliższe trzy dni. 
-Ok- zaczął trener.- Czekamy tylko na Chris'a.
-Jak zwykle- mruknęła Katrin, dziewczyna, która wiecznie ma ponurą minę.
-Masz coś do niego?- wtrąciłam się.
-Dziewczyny, spokój.- przerwał nam Alan.
-Ale trenerze, jestem pewna, że wypadło mu coś ważnego.
-Dobrze, Tia. Poczekamy jeszcze chwilkę. Max, Katrin jesteście gotowi?- potwierdzili?- Reszta też? 
-Taak!- powiedzieli łącznie. Jedzie nas dziewięcioro Katrin, Max, osoby na zastępstwo i oczywiście Alan. Wszyscy startują w terenie, a ci najlepsi biegną na dystans. Dokładnie dowiemy się na miejscu.
-Możemy wsiadać. Chris już idzie.- oświadczył trener.
Coś mi się nie podobało w jego postawie. Wsiadłam do śmierdzącego busu i zajęłam miejsce z tyłu. 
-Christopher, ruszaj się czekamy tylko na ciebie- odezwałam się widząc jego niepewną minę. Usiadł obok mnie i szepnął:
-Zemszczę się, zobaczysz!
-Christopher, Christopher, Christopher.- nuciłam pod nosem, dobrze wiem na co się piszę. On tego nienawidzi.
-Nowa!- krzyknęła z przodu Katrin- Uważaj na niego, to damski bokser.- Spojrzałam na niego niedowierzająco.
-Tia, nie słuchaj jej. Dalej nie może przyjąć do wiadomości, że ktoś jest od niej lepszy. W tym momencie mam na myśli ciebie- spojrzał się na mnie- Wiesz, że zajęłaś jej miejsce?
-Wiedziałam, że ktoś odszedł ale...
-Nie odeszła- przerwał mi Alan, który właśnie wszedł. Pojazd ruszył skrzypiąc- Chciałem ją wywalić, ale nie mogłem stracić dobrej zawodniczki. Jedynie ją ukarałem. Koniec tematu. Będziemy jechać długo, ale powinniśmy dojechać pod wieczór. Tam każdy dostanie dwuosobowy pokój...- dalej mój mózg się wyłączył i nie słyszałam co mówi trener.


***

  Usłyszałam warkot silnika, Jest mi gorąco. Poczułam coś ciężkiego na brzuchu. Otworzyłam oczy i zobaczyłam rękę Chris'a. Zerknęłam na niego. Śpi. Nie wytrzymam dłużej w takiej pozycji.
-Chris- szepnęłam- Chris- nadal nic. Śpi jak zabity- Christopher!- krzyknęłam.
-Mamusiu- mruknął Chris- Jeszcze 5 minutek.- odwrócił się na siedzeniu w drugą stronę. Usłyszałam głos Alana siedzącego z przodu:
-Tia, wszystko w porządku?
-Ten pacan mnie macał!
-E. Co o...Co chodzi?- odezwał się Chris.
-O jajco- warknęłam odwracając się do niego plecami.
-Tia, misiaczku...czemu się gniewasz?- wymruczał zaspany próbując się do mnie przytulić.
-Misiaczku?- parsknęłam.- Zabierz te łapy, jest mi gorąco.
-Aaa spoko. Rozumiem. Jesteś przed okresem...ech te babskie sprawy.- szepnął Chris.
-Wcale, że nie! Odwal się i śpij.
-Nie mogę. Obudziłaś mnie.- powiedział. Westchnęłam ciężko. Odwróciłam się do niego i spojrzałam w jego rozbawione oczy.
-Co ci w nogę?- spytałam raptownie.
-Coo? Mi?- wskazał palcem na siebie.- A co ma być?
-Nie udawaj głupiego. Widziałam przecież jak kulejesz!
-Cśś, nie wszyscy muszą o tym wiedzieć- szepnął. Spojrzałam na niego wyczekująco, westchnął.- Ćwiczę parkoura. Zaliczyłem piękną glebę...bo źle ustałem na nogę.- poprawił się na siedzeniu, spuścił głowę w dół podpierając się na rękach.- Jestem taki głupi!
-Nie wiem czy płakać czy się śmiać- powiedziałam zrezygnowana.


~Perspektywa Alexis~

  Siedziałam na Facebook'u i słuchałam piosenek. Dom był pusty. Było cicho, a w słuchawkach leciała muzyka, która mnie odprężała. Nika spała u stop mojego łózka. Tia była na zawodach z Alan'em, a Berno u jej rodziców. W słuchawkach usłyszałam dźwięk wiadomości z fb. To był Gabriel:
~Hej :*
~No witaj! Co tam?
~Nic. Nudy. Hmm myślałem tak sobie czy możne byś miała ochotę pójść na spacer?
~Chętnie, ale zgubiłam klucze i nie mam jak zamknąć chaty.
~To może wpadnę do Cb i coś oglądniemy? 
~Spoko:)
No to mam randkę z super ciachem! Ale kurde jak ja wyglądam? Spojrzałam na swój strój. Na pewno nie będzie chciał mnie oglądać w tym. Pobiegłam do garderoby i ubrałam się.


***

-To co oglądamy?- spytałam Gabe'a, gdy przyszedł.
-Przyniosłem "Droga bez powrotu"- pomachał mi płytą przed nosem.
-Horror? Okeej...ale obiecaj, że jak będę się  bała to ty nie będziesz się śmiał.
-Nawet cię przytulę. Oczywiście jak  będziesz chciała- uśmiechnął się.
-Oczywiście, że będę chciała.- wzięłam płytę i włączyłam. Usiadłam obok, a Gabriel objął mnie ramieniem.- Miło.
  W połowie filmu zaproponowałam coś do jedzenia. Ruszyłam w stronę kuchni. Ustałam pod szafka i próbowałam dosięgnąć do chipsów, ale czyjaś ręka mnie wyprzedziła. Po chwili ktoś mnie objął.
-Czy mówiłem już, że ślicznie wyglądasz?- wyszeptał mi do ucha Gabriel.
-Nie.
-Ślicznie wyglądasz.- pocałował mnie w szyję.
-Dziękuję.- odwróciłam się do niego przodem.- Masz śliczne oczy.
-Mama mi to mówiła.- uśmiechnął się uwodzicielsko- Wiesz Al...ja chyba cię kocham.- po chwili zaczęliśmy się całować. Posadził mnie na blacie i zaczął dotykać, a ja zdjęłam mu koszulkę.
-Wiesz co? Jesteś boski.- wyszeptałam i znów go pocałowałam.
-Ty jesteś boska i słodka.


~Perspektywa Tii~

  Po długiej męczącej podróży znaleźliśmy się na miejscu. Przede mną stał wielki, stary i drewniany dom. Wyglądał jakby nikt tam nie zaglądał od lat. Już z daleka widziałam pajęczyny w oknach.
-Na necie wyglądało to nieco inaczej- wyznał Alan- Wybierzcie sobie pokoje, które znajdują się na górze.
Po tych słowach wszyscy weszliśmy do środka. Postanowiłam się rozejrzeć na dole. Mało mnie obchodziło z kim wyląduję w pokoju. Po kilku minutach natknęłam się na Alana.
-Co to ma być?- zapytałam zszokowana.
-Eee nasz tymczasowy dom.- powiedział drapiąc się po głowie.
-Żeby tu mieszkać trzeba ogarnąć. Wszędzie kurz, smród i kartony.
-Później się tym zajmiemy. Teraz idź do pokoju. Za 5 minut widzimy się wszyscy na dole.
Poszłam na górę i zaglądałam do każdego pomieszczenia.
-Nie- szepnęłam. Został mi jeden pokój na końcu, a nigdzie nie widziałam Chris'a. Uchyliłam drzwi i wsunęłam się do środka.
-Czekałem tu na ciebie, kochanie!- oznajmił Chris niczym Romeo do Julii.- Wybrałem najlepszy pokój z widokiem na morze i z łazienką!
Wyjrzałam przez okno.
-Morze? Jak to jakieś bagno!- wykrzyknęłam.
-Oj tam, szczegół. Tylko mamy problem. Jedno łóżko.
-Nie!
-Ooo taak.- mruknął.
-Załatwimy to później, teraz idziemy na spotkanie.


***

  Alan gadał, gadał i gadał. Przedstawił nam zasady jakie panują w tym dom oraz opowiedział jak mają wyglądać zawody.
-Witajcie- przywitał się Alan wchodząc do pokoju- Zaraz jadę na zakupy...ale stop. Co wy tu robicie?
-Noo...-zaczęłam.
-Mieszkamy.- dokończył Chris.
-No widzę, ale Tia nie możesz mieć pokoju z chłopakiem.
-My możemy, bo jesteśmy parą.- powiedział spokojnie Christopher. Spojrzałam na niego wrogo.
-Parą?- zdziwił się.- Od kiedy?
-Od teraz.- oświadczył Chris i pocałował mnie w usta.
-Ehm.- odchrząknął Alan- Tylko bez żadnych głupstw.- powiedział i wyszedł.
-Przesadziłeś.- wysyczałam rzucając w niego poduszką.
-Idę się kąpać. Pościel łóżko, kochanie. Wracam za chwilkę z niespodzianką.- mrugnął oczkiem i już go nie było.
Westchnęłam i ociąganiem pościeliłam łóżko. Jak pan sobie życzy. Rozpakowałam się i chcąc włożyć walizkę pod łóżko poczułam coś miękkiego. Zaczęłam wrzeszczeć jak opętana.
-Co się stało!?- krzyknął Alan wbiegając z resztą grupy. Zerknęłam na nich i nastała krępująca cisza. Usłyszeliśmy jak Chris śpiewa pod prysznicem.
-Ooo Tio. Mojaaa...dzieeeewczyno nanana o której marzę i śnię lalala.- wyszedł w samym ręczniku i krzyknął- Tio już jestem!
Po chwili zorientował się, że nie jestem sama. Wybuchnęliśmy śmiechem.
-Co to za zbiorowisko?- spytał zdezorientowany. 
-Ślicznie śpiewasz.- powiedział Max i zaczął nucić- Ooo Tio lalala.
Po chwili reszta dołączyła do niego:
-Mojaa dzieewczyno.- wszyscy padaliśmy ze śmiechu.
-Tak w ogóle czemu krzyczałaś?- zwrócił się do mnie Alan.
-Dotknęłam czegoś pod łóżkiem, takie blee.- wzdrygnęłam się.
-Już myślałam, że ciebie bije...- mruknęła Katrin i zwróciła się do wyjścia.
-Jak on mógłby jej coś zrobić?- zbulwersował się Max. Reszta się rozeszła i zostaliśmy sami.
-Ehm nieważne.- mruknęłam- Co za niespodzianka?
-No nie widzisz? Stoję przed tobą w samym ręczniku.
-Pff.
-Masz okazję pomacać mój brzuszek od razu po kąpieli. Wysmarowałem się mydełkiem FA, malinowym!
-Nie lubię malin! Śpisz na podłodze.
Poszłam się wykąpać i wróciłam przebrana w piżamę.
-Słodka piżamka koteczku.
-Chcesz zobaczyć moje pazurki?- i rzuciłam się na niego, ale on był szybszy i górował nade mną.
-Zemsta jest słodka.- mruknął i zaczął mnie łaskotać.
-Jeżeli zaraz nie przestaniesz...zrobię ci taki przypał, że się nie pozbierasz.
-Co ty mi możesz zrobić?- spytał i znowu zaczął łaskotać. Zaczęłam krzyczeć.
-Och! Ach, ach. Tak! Mocniej.- Christopher zaczął się histerycznie śmiać. Usłyszeliśmy walenie w ścianę i za chwilę w drzwiach pojawił się Alan.
-Miało być spokojnie!- warknął.
-Ale to tamci obok.- powiedziałam poważnie. Alan wyszedł, a my wybuchnęliśmy śmiechem.
-Dobra, idźmy spać.-powiedziałam.
-Dobranoc kochanie.
-Zaraz będziesz miał "kochanie"- mruknęłam.- Śpij.


~Perspektywa Alexis~

  Otworzyłam oczy i zobaczyłam leżącego obok mnie Gabriela. Spał w samych bokserkach. Mmm, ale on ma super klatę! 
-Czemu mi się przyglądasz?- wymruczał z zamkniętymi oczami.
-Myślałam, że śpisz. Yyy, nie śpisz?
-Yyy chyba nie.
-Chyba czy na pewno?- spytałam, a on się zaśmiał.
-Która godzina?
-6.15.
-Wyprowadź psa i szybko wracaj, bo już tęsknię- zarzuciłam na siebie koszulkę Gabe'a. Sięgała mi do uda. Poczułam się strasznie...niska.
  Zbiegłam na dół o mało co się nie zabijając się o próg. Wypuściłam Nikę i 5 minut później zawołałam ją z powrotem. Wbiegłam na górę i wskoczyłam pod kołdrę przytulając się do ciepłego ciała.
-Gdzie ty byłaś? Jesteś lodowata.
-W kuchni.- mruknęłam.
-Tęskniłem.- pocałował mnie w policzek. W głowie pojawiło mi się pytanie "Czy ja to z nim zrobiłam?" Gabe widząc moją minę powiedział:
-Nie między nami nic nie było. Tylko się całowaliśmy i ... dotykaliśmy. Tylko.
-Dzięki.
-Spoko, nie jestem taki.- objął mnie ramieniem, a ja oparłam głowę na jego klatce piersiowej.
-Ale ci serducho bije.- powiedziałam po chwili milczenia.
-Tak jest zawsze, gdy jesteś obok. Pamiętasz co widzieliśmy się po raz pierwszy jak szukałaś Niki? Wtedy już cię pokochałem. Bądź ze mną.- wyszeptał
-Gabriel, sama nie wiem czy to dobry pomysł.- usiadłam wyrywając się z objęć.
-Przepraszam.- podniósł się na łóżku i po chwili zaczął całować moją szyję.
-Przestań.- walnęłam go poduszką, a on mi oddał. Usłyszałam dźwięk wiadomości.
Od: Ashton.
"Hey, Hay, Hello Alexis.
Impreza u mnie. Dzisiaj o 21.30.
Mam nadzieję, że wpadniesz."
-Impreza u Ash'a. Zapowiada się ciekawie.- mruknęłam.


~Perspektywa Tii~

  Poczułam łaskotanie na prawym policzku.
-Zabierz te łapska, Christopher.- powiedziałam nawet nie otwierając oczu.
-Tio,małpko. Czas wstawać. Śniadanie czeka. Znalazłem je pod łóżkiem. Mam nadzieję, że będzie ci smakować!- poczułam smród pod nosem. Otworzyłam oczy.
-Świnia! Sam sobie jedz skarpety.
-Obrałem je ze skórki.- uśmiechnął się słodko.
-Zabiję cię, gnoju. Zabije.- zerwałam się z łóżka i przywaliłam mu z pięści. Ups.
-A to za co?!
-Ojej niechcący. Na prawdę nie chciałam.
-Ta jasne. Teraz będziesz się tłumaczyć.
-No, ale ręka zdrętwiała i tak noo.- jąkałam się- Wiesz tak niechcący przywaliłam ci z pięści w oko.- Chris popatrzył na mnie i wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami. Usłyszałam jeszcze śmiech Max'a.
-Niezły seks musiał być.- powiedział i znów zaczął się rechotać.
Co ja zrobiłam?

 ***

  Śniadanie. Ćwiczenia. Cisza i spokój. Brakuje mi Christophera. Nie odzywa się do mnie od rana. Chyba będę musiała go przeprosić. Szczególnie, że dzisiaj mamy biegi przełajowe.
-Widzieliście Chris'a?- zapytałam dziewczyny z pokoju obok.
-Na podwórku.- odpowiedziała jedna z nich.
Wyszłam szybko z pokoju i skierowałam się na zewnątrz.
-Zaraz wyjeżdżamy, ludzie streszczać się!- krzyknął Alan.
Wychodząc wpadłam na Chris'a. 
-Chris! Przepraszam za wszystko.- wydyszałam.
-Sumienie ciebie gryzie?- warknął.
-Tak!
-Przeprosiny przyjęte.- uśmiechnął się.- Czekałem aż przyjdziesz i przeprosisz. Nie jestem mięczakiem.- mrugnął oczkiem.
-Idiota.- powiedziałam pod nosem.
-Cco? Co mówisz?- zaśmiał się Chris.
-Christopher.- walnęłam go w ramię.- Chodźmy czeka nas ważny bieg.

***

  Nasza grupa zajęła drugie miejsce w biegach przełajowych.
W biegu na 100 metrów...wygrałam! Jestem taka szczęśliwa. Christopher jest ze mnie dumny chociaż krzyczał na mnie, że nie dałam z siebie wszystkiego w pierwszym biegu.


Zbliżamy się do końca opowiadania.
Będzie jeszcze jeden rozdział.
Zapraszamy na nasze nowe blogi, linki znajdziecie w oddzielnej zakładce:)
Tia.

Czyta to ktoś? Skomentuj chociaż emotikoną.
Hay hey hello! Komentować mi to <3
Będę smutna jak nie zobaczę komentarzy :( 
Alexis :) 

piątek, 25 października 2013

Rozdział 18- "Dance"

~Perspektywa Alexis~

  Wszystko się zawaliło. Idris, moja mała, kochana siostrzyczka choruje, mama źle się czuje. Pomagam im w wolnej chwili. Tia nadal się nie odzywa. Chociaż Jake był przy mnie i mi pomagał, Gina także starała się jak mogła. No tak, został jeszcze Gabe. W ostatnim czasie często się spotykaliśmy i omawialiśmy każde zajęcia.
  Weszłam do sali tanecznej, było już ciemno. Zajęcia dawno się skończyły, ale Tony, główny zarządca tego studia, pozwolił mi przychodzić i trenować o każdej porze. Rzuciłam torbę pod ścianę, pilotem włączyłam muzykę i dałam z siebie wszystko. Wyrzuciłam całą swoją energię. Tą złą i tą dobrą. Pot ciekł mi po całym ciele, ale nie przerywałam tańca. Dopiero kiedy muzyka ucichła usłyszałam ciche klaskanie. Odwróciłam się i ujrzałam Tony'ego. Stał oparty o ścianę i przyglądał mi się z ciekawością.
-Hej...nie przeszkadzaj sobie- powiedziała robiąc krok w przód.
-Emka- odpowiedziałam zasapana, sięgnęłam po ręcznik i przetarłam twarz- Od jak dawna tak stoisz?
-Odkąd weszłaś w drugi ton...no wiesz, gdy przeszłaś z dobrych emocji na złą- puścił oczko- Też czasami przychodzę by odpędzić od siebie te wszystkie emocje.
-Ehm, przepraszam jeśli ci w czymś przeszkodziłam- teraz Tony stał kilka centymetrów ode mnie.
-Nie i tak siedziałem w biurze. Układałem układ dla grupy dziecięcej.- obszedł mnie i wyjął z mojej dłoni pilot.- Hm, jesteś na prawdę dobra, więc mam do ciebie prośbę.
-Jaką?- spojrzałam na niego.
-Włączę ci muzykę, a ty się wczuj i pokaż co potrafisz. Nagram to i jutro pokażę dla swojej grupy. Ok?
-Ok i tak nie mam nic do roboty- zamknęłam oczy i pozwoliłam ponieść się muzyce. W końcu poczułam to co uwielbiam. Ten stan, gdy czuje, że nic wokół mnie się nie dzieje, że wszystko jest okej.
-Stop!- krzyknął Tony, zatrzymałam się, a on zaczął klaskać- Byłaś boska! O to mi chodziło. To takiej dziewczyny szukałem od dawna i w końcu się pojawiłaś.
-Och, Tony. Przestań... bo się zarumienię- zaśmiałam się.
-Lubię rumieńce- znowu puścił do mnie oczko.- Dobra ja będę lecieć. Narka.
-Ok paa! Klucze mam, jak coś to zamknę.

***

  Otwierając cicho drzwi od domu próbowałam zbytnio nie hałasować by nie obudzić Tii. Poczłapałam się na górę, do pokoju. Zerknęłam na zegarek. 2.13. O, kur*a! To tak późno? Wzięłam szybki prysznic i wskoczyłam pod ciepłą kołderkę.

Siedzieliśmy z Ethan'em nad morzem. Słońce przyjemnie grzało. Byłam przytulona do jego boskiej klaty, a on całował mnie w czubek głowy. Wrócił do mnie. Do mnie! Do Alexis Brooke! Nachylił się i mnie pocałował, ale nie tak jak człowiek tylko jak jakieś zwierze. Lizał mnie po całej twarzy... Otworzyłam jedno oko i ujrzałam mojego psiaka, który stał nade mną i się ślinił.
-Nika, ty flejtuchu. Zabije cię...- wymamrotałam i przewróciłam się na bok. Za pleców usłyszałam warczenie. No super. Mój pies znalazł sobie porę na zabawę. 
-Nika, daj spać.- zaczęła warczeć jeszcze głośniej. Poczułam jak zjeżdża ze mnie  kołdra. Odwróciłam głowę, a moim oczom ukazał się husky trzymający w zębach moją pościel. Patrzyła na mnie złowrogim wzrokiem.- No dobra, spokojnie. Już wstaje.
Po wypowiedzeniu tych słów Nika zaczęła merdać ogonem i próbowała wejść mi na kolana. Pogłaskałam ją i zerknęłam na zegarek. 
-Co ja bym bez ciebie zrobiła, hm?- powiedziałam do psa i czym prędzej poszłam się szykować do szkoły żeby zdążyć na pierwszą lekcję.


***

-Brooke!- zamyśleń wyrwał mnie głos pani Hiney*- Gdy już zaszczyciłaś nas swoją obecnością to mogłabyś chociaż uważać, a nie spać na lekcji.
-Mhm, spoko- mruknęłam. 
Spojrzałam w jej oczy. Była stara. Stawiam na 59 lat. Miała pełno zmarszczek na twarzy i piskliwy głos jakby połknęła gwizdek. Ciągle była ubrana w tą jedną sukienkę i szary żakiecik. Kiedyś się zastanawiałam czy ona ma kilka tych samych ubrań, czy też może pierze codziennie.
-Ale proszę pani- odezwałam się po chwili- Pani całą lekcję ględzi o jakiś tam królach, wojnach. Ciągle się pani powtarza, więc co ja mam robić? Spać nie mogę, myśleć nie mogę. To co mogę? Przyglądać się pani brzydkim paznokciom, które są żółte od papierosów, czy też może przyglądać się brzydkiej twarzy?- powiedziałam to co zawsze chciałam jej powiedzieć.
-Nie masz co robić? To się cyckiem pobaw!- ryknął Ashton.
-Udam, że tego nie słyszałam- wskazałam palcem na niego i kontynuowałam- Och proszę pani! Niech pani oddycha, bo jeszcze zemdleje i będę musiała robić usta-usta. Muszę panią ostrzec, że nie dotknę ustami pani ust.- klasa, która do tej pory przysłuchiwała się i chichotała, teraz wybuchła śmiechem.
-Alexis Brooke do dyrektora! Ktoś jeszcze ma coś do powiedzenia?- przejechała wzrokiem po klasie i oznajmiła, że za tydzień kartkówka.- Alexis, a teraz rusz ten swój zgrabny tyłeczek i do dyrektora.
-A jeśli powiem, że mi się nie chce?- popatrzyła na mnie zła i znów zrobiła się czerwona- No dobra... już idę. Luuz!- wstałam i wyszłam.

  Dla dyrektora przyznałam się z udawaną skruchą, że nie uważałam na lekcji, a pani Hiney bezpodstawnie oskarżyła mnie, że ją obrażam. Razem z dyrektorem stwierdziliśmy, że ma jakieś urojenia psychiczne i załamanie nerwowe związanie z wiekiem. Tak, więc nie dostałam żadnej kary.


~Perspektywa Tii~

  Na przerwie każdy mówił o Alexis. Nawet Teo:
-Ale Al dała popalić babce z histy! Sama przyznaj się, że jej dowaliła.
-No może i tak, ale z jednej strony przegięła- ustałam w kolejkę po obiad.
-Może i tak, ale to przejdzie do historii!- zaśmiał się- Alexis...
-Teo zamknij japę. Mam dość słuchania o Alexis! Ciągle Alexis to, tamto i siamto!- wybuchnęłam.- Kurde czy wy zawsze musicie o niej gadać? Ogarnijcie się.
-Okeey, wrzuć na luz...- odparł zgaszony- Powinnaś się rozerwać, strasznie sztywna się zrobiłaś- mruknął. Westchnęłam.- Ej patrz!- Teo wskazał głową Ginę, która stała pośród grupki uczniów- Coś tam się dzieje. Chodź.
-A obiad?
-Pójdziemy za godzinę ja stawiam.- złapał mnie za rękę i pociągnął w tamtą stronę. Kilku chłopaków bit boxowało, a Alexis tańczyła w środku tego zamieszania. Przeszukałam wzrokiem grupę poszukując Giny, ale ona zniknęła.
-Hej, możemy pogadać?- usłyszałam za sobą jej głos.
-Tsa.- ruszyłam za nią w kierunku drzwi.
-Słuchaj- zaczęła gdy już wyszłyśmy- Al na prawdę cierpi...to moja wina, że się pokłóciłyście. To przeze mnie Alexis ci nie powiedziała. Byłam zazdrosna o to wszystko. Rachel mnie zostawiła i bałam się, że zostanę sama. Przemyśl to i daj jej szanse.
-Al kazała ci ze mną pogadać? Sorry bardzo, ale to na mnie nie działa. A tak wgl... to ona cierpi? Jakoś tego nie widać, bo chyba dobrze się bawi popisując się przed wszystkimi.
-Myślisz, że ona się popisuje? Ona robi to co kocha. Tańczy. To jej pasja. Ty też masz pewnie ukryty talent, którego nie pokazujesz. Ech dobra tam, szkoda na ciebie czasu. Nara, a tak i przemyśl to co ci powiedziałam- machnęła swoimi włosami i odeszła melodyjnym krokiem. Może i ma rację. Może i powinnam dać Alexis szanse?
-Ooo Tio, tu jesteś.- Teo przytulił mnie od tyłu.
-Teo! Zabierz te łapy.- warknęłam.
-Och Tio, moja droga. Ktoś ci ustał na odcisk?- powiedział z tym swoim niemieckim akcentem, wybuchłam śmiechem.
-Teodorze nie przeginaj, a teraz pozwól, że udam się na lekcję angielskiego. Żegnaj.
-Pamiętaj. Za godzinę pod moim autem, zabieram ciebie na obiad.- uśmiechnął się i odszedł.


~Perspektywa Giny~

Co ta Tia sobie myśli? Że co? Wielce pani się znalazła i będzie fochy pokazywać? O nie, nie. Tak nie będzie. 
  Stałam przed budynkiem, w którym znajduje się szkoła taneczna. Tony, mój kochany kuzyn chciał mi kogoś przedstawić. Więc, czemu nie? Ruszyłam pewnym krokiem do środka. Bez trudu znalazłam jego biuro. Zapukałam cicho i weszłam.
-Tony! Jak miło mi cię znów widzieć.- ucałowałam go w oba policzki.
-Gina, piękna jak zawsze. Musisz kogoś poznać. Pamiętasz jak mówiłem, że na pewno kogoś ci znajdę do nauki tańca? Znalazłem! Prowadzi właśnie zajęcia. Chodźmy.
-Ok doki- ruszyłam za nim. Otworzył wielkie drzwi i znaleźliśmy się w sali. Była przestronna, idealna do tańca. Grupę prowadziły dwie osoby. Jedną był jakiś chłopak, a drugą...
-Alexis!- zawołał Tony. Ta tylko spojrzała w jego stronę i pomachała mu.
-Chwila przerwy.- usłyszałam jej zmęczony głos, podała rękę blondynowi i ruszyła w naszą stronę razem z chłopakiem.
-Ale ty oczojebna!- skomentował mój strój.
-Dzięki- uśmiechnęłam się, a Alexis uderzyła go w ramię.
-Alexis to Gina. Gina, to Gabe i Alexis- przedstawił nas Tony.
-Znam ją.- odpowiedziałam.
-Jeszcze lepiej, że się znacie. Od dzisiaj Al uczy ciebie tańczyć.- oświadczył Tony.
-Słucham, że co?- Alexis zrobiła dziwną minę po czym wybuchnęła śmiechem.- Nie no. Ok. Mi to nie przeszkadza. Tak więc, od dziś masz do mnie mówić "per pani"
-Tsa i co jeszcze?- obie śmiałyśmy się i szturchałyśmy.
-Nie no dobra. Dość.- przerwała Al.- Widzimy się tu jutro o czwartej, a teraz wracam do pracy. Narkaaa- pocałowała mnie w policzek i wskoczyła Gabrielowi na plecy. Ten nic nie mówiąc pobiegł z nią na środek sali.
-Co za zbieg okoliczności.- skomentował cicho Tony.

*Hiney- (ang. pośladek, tyłek) Pani od historii...



I ta da!
Alexis i Tia