niedziela, 8 grudnia 2013

Rozdział 20- "This is the End."

~Perspektywa Alexis~

  Impreza trwa w najlepsze. Ashton postarał się i wyszło mu nieźle. Wszystko by było ok, gdyby nie dwóch debili. Akurat weszłam do kuchni po szklankę coli.
-Na tej kanapce ma być centymetr masła, idioto.- warknął pierwszy.
-A ja nie lubię tyle masła! Pół centymetra będzie idealnie.
-Co wy tu robicie?- spytałam nie wiedząc czy mam im przeszkadzać.
-Jesteśmy głodni.- odparł pierwszy z chłopaków.
-Robimy kanapkę, a ten idiota daje za dużo masła!
-To zróbcie dwie kanapki.- zaproponowałam.
-Ależ ty mądra. Dzięki.
Albo są głupi albo nieźle nawaleni. Stawiam na to drugie. Wyszłam i rozejrzałam się w poszukiwaniu Gabriela. Nigdzie go nie widziałam. Zauważyłam za to Matt'a tańczącego ze ścianą. Ten to dopiero ma nie po kolei w głowie. Podeszłam do niego.
-Ej, Matt'y? Wszystko ok?
-Jasne, czemu pytasz?
-Tańczysz ze ścianą.- zaśmiałam się.
-Oł, serio? Myślałem, że to jakaś laska i zastanawiałem się dlaczego jest taka płaska i ... zielona.
-Co brałeś?
-Herbatniki!- mruknął zadowolony z siebie.
-Ee? O popatrz tam jest Jake. Idziesz się przywitać?
-No proste...ale ja już go widziałem.- podrapał się za głowę- E tam zrobię to jeszcze raz.
Ruszył tanecznym niczym baletnica. Zaśmiałam się i poszłam za nim.
-Jake'usiu! Wróciłeeeś! Gdzie byłeś?- zapytał Matt słodkim głosikiem.- Tęęęskniłem.- przytulił się do niego.
-Matt, co brałeś?- zapytał poważnie Jake.
-No żem przecież mówiłem, żem herbatniki.- oburzył się.- Idę się odlać.- ruszył w stronę drzwi od podwórka.
-Matt, łazienka jest tam.- wskazałam mu przeciwną stronę.
-Macie problem.- odpowiedział. Nagle koło nas zjawił się Gabriel:
-Hej ludzie! Widziałem kosmitkę!
-Kolejny coś brał.- mruknęłam. Gina zachwyciła się niczym małe dziecko i spytała:
-Gdzie?
-Spójrz w lustro to zobaczysz!- Gabe wybuchnął śmiechem. 
-Ha ha bardzo śmieszne.- odparła Gina.
Koło nas przystanął Matt lekko podrapany.
-Stary z krawężnika spadłeś?!- krzyknął Jake.
-Tak. Chcesz spróbować? Niezła zabawa- po czym rzucił się na kanapę, oczywiście było do przewidzenia, że na nią nie trafi i rzucił się z hukiem na dywan, teraz każdy patrzył się w naszą stronę.- Brachu! Ale odlot. Widziałeś jak z dywanu się sturlałem?! Ale jazda! Nawet nie bolało. Czy ja jestem w niebie? Bo widzę kosmitkę...ale, zaraz. W niebie są kosmici?! Trafiłem do piekła.- zaczął rzucać się po dywanie. Nie było mowy, żeby był dłużej na imprezie.  
-Zajmę się nim.- odezwałam się.-Wezmę go do siebie. Lepiej żeby go rodzice nie widzieli w takimi stanie.
-Alexis! Ratunku! Atakują. Weź mnie na rączki.- wstał  i chwiejąc się próbował wskoczyć mi na ręce. Potknął się o własne nogi i wylądował twarzą w sosie do chipsów.
-Mmm ładna maseczka.- zaśmiał się Gabe.
-Odwal się loczku!- mruknął.
-Stary, przedawkowałeś herbatniki.-odpowiedział i pomógł mi zaprowadzić Matt'a do samochodu. Dobrze, że nic nie zdążyłam wypić. Wszyscy się przyglądali całej scenie. Zapakowaliśmy Matt'a na tył samochodu. 
-Pojadę z wami. Usiądę z tyłu.- powiedział Gabriel.
-Ok.- powiedziałam- Zapnij mu pasy.- zapaliłam silnik i już miałam odjeżdżać, gdy usłyszałam pisk Gabe'a
-Aaa! Auć..Matt ty cymbale.- krzyknął- Nie jestem jedzeniem! Nie gryź mnie.
Zaśmiałam się pod nosem.
-Don't touch me, kretynie.- powiedział Matt nie wyraźnie.- Włącz radio.
Jak chciał, tak zrobiłam. Akurat leciała piosenka Justin'a Biebier'a. 
-Matt. Mam prośbę...nie śpiee...- nie dokończyłam, bo zaczął wyć.
-Ouooooooo ouoooooooou
You know you love me
I know you care
Just shout whenever, and I'll be there
You want my love
You want my heart
And we would never, ever, ever, ever, ever...
-Co było dalej?- szepnął do Gabe'a i dalej zaczął śpiewać refren:
And I was like
Baby, baby, baby, oh
Like
Baby, baby, baby, no
Like
Baby, baby, baby, oh!!
-Matt nie spodziewałem się po tobie, że znasz jego piosenki. Ty jako bokser śpiewasz Biebier'a?!- rechotał Gabriel.
-Powiedz komuś słowo, a twój ryj będzie śniadaniem dla mojej pięści.

-Dobra, chłopcy. Stoimy pod domem od jakiś 10 minut, a wy dalej nie widzicie, że samochód stoi- odezwałam się. Wcześniej nie chciałam im przerywać. Nagrywałam ich przez cały czas. Matthew mi jutro by nie uwierzył, więc mu to pokażę.



~Perspektywa Tii~

   Dojeżdżaliśmy na miejsce. W busie zostałam tylko ja i Chris. No i Alan za kierownicą. Współczuje mu, musi każdego odwieźć pod dom. Do siebie dojedzie pewnie przed 5 rano. Chris chrapał na moim ramieniu, a obiecywał sobie nie zasnąć i dotrzymać towarzystwa Alan'owi. Zatrzymaliśmy się pod moim domem. Wstałam zapominając o śpiącym bananie. Rąbnął głową o siedzenie. Zerwał się na równe nogi i przywalił mózgownicą w sufit. Musiało boleć.
-O żesz kurrr...
-Christopher...- uciszył go Alan.
-Ooo żesz krrrólu i królewno- uśmiechnął się zadowolony z siebie, że udało mu się wybrnąć z sytuacji.
-Dobra nara ludzie, czeka mnie wygodne, wielkie łóżko. - powiedziałam i złapałam swoją torbę.
-Tio zaczekaj... - zawołał za mną Chris.
-Co chcesz?- odwróciłam się ku niemu.
-Tio... eee.. jednak...niee...dobra dobranoc. - zająkał się.
-Taaa dobranoc. - pomachałam im na pożegnanie. Patrzyłam za nimi aż bus zniknął na zakręcie. Poczłapałam się do drzwi po czym wygrzebałam z torby klucze. Weszłam po cichu na górę prosto do swojego pokoju. Ubrałam pidżamę i rzuciłam się na łóżko.
 
***

   Przekręciłam się na bok i poczułam czyjś oddech śmierdzący alkoholem. Zmarszczyłam nos i otworzyłam oczy. Przed sobą zobaczyłam półnagiego Matt'a.
-Yyy co tu robisz?- spytałam zszokowana szturchając go w ramię.
-Yy szczo? O szym tszy mófisz?- seplenił Matt.
-Leżysz w moim łóżku.
-Szczoo? Jaa? Pani pomyliła numeły. Z kimże ja rozmawiam?
-To ja, Tia.
-Że co, co, co?!- miałam wrażenie, że wytrzeźwiał w jednej chwili.- Tiaa!- pospiesznie usiadł.- Co ja? Co ty? Co my tu robimy?
-Yy właśnie co ty tu robisz?
-Byłem na imprezie u Ash'a, brałem coś podobnego do herbatników i więcej nie pamiętam.
-Okej idziemy do Alexis. - wstałam. Zrobiłam wejście smoka do jej pokoju, który był obok.
-Oooo aniołki.- wyszeptał Matt na widok Gabriel'a i Alexis przytulonych do siebie. /Chyba do końca nie wytrzeźwiał./
-Pobudka zakochańce!! - krzyknęłam dość głośno. Potem wszystko działo się szybko. Alexis wstała, podbiegła i mocno mnie przytuliła. Nagle Matthew zachwiał się i jakimś cudem sturlał się ze schodów. Do tej pory nie wiem jak to się stało, skoro schody znajdowały się od nas kilka metrów. Pobiegliśmy mu na ratunek, Gabe dalej lulał w łóżku. Dziwne, że się nie obudził, przecież było tyle hałasu. Pomogłam wstać Matt'owi.
-Matt nadal są z tobą problemy. - oznajmiła ze śmiechem Alexis.
 
***

   Siedzieliśmy przy stole, zjadaliśmy naleśniki z czekoladą, zrobione przez Alexis.
-Jak to się stało, że znalazłem się u niej w pokoju? - spytał Matt wskazując na mnie.
-Noo trochę padło Ci na mózg. Łagodnie mówiąc. Potem śpiewałeś piosenki Bieber'a....
-Taaak te jego śpiewanie było boskie - dodał Gabriel wchodząc do kuchni, drapiąc się po głowie. Podszedł do Alexis i dał jej długiego buziaka w usta. /Dużo się zmieniło od mojego wyjazdu./
-Gołąbki. Prr prr prrr - powiedział Matt udając gołębie.
-Matty japa! - Alexis rzuciła w niego naleśnikiem. - Jeżeli nie przestaniesz wstawię twoje nagranie na facebook'a.
-Jakie nagranie?- spytał podejrzliwie.
-Jak śpiewasz- zaśmiała się Al. Po chwili dostała sms'a, którego przeczytała na głos.
 
Od: Liulek.
Hej Alexis. Dzisiaj wyścig na rozpoczęcie sezonu motocyklowego. Piszesz się na to? Przekaż dla Tii. Wasz Liu Lian:D

-Hmm czemu nie- mruknęłam- Trzeba tylko przygotować motory.  

~Perspektywa Ethan'a~


   W końcu mogę odetchnąć od studiów. Przyjechałem żeby przywitać się ze znajomymi. A tu proszę taka niespodzianka. Okazało się, że Tia i Alexis mają wyścig. Czym prędzej tam pojechałem.  

~Perspektywa Tii~

   Czyszczenie motorów jest naprawdę męczące, ale w końcu udało się. Ten cudowny odgłos silnika. Ten powiew wiatru na twarzy. Ten zapach spalonej gumy. Kocham to! Podjechałam pod Ciuciu Cafè. Teodor już tam na mnie czekał.
-Tioo, tęskniłem- rzucił się na mnie.
-Really? Też tęskniłam.
-Więc chyba nie jestem ci obojętny.
-Sama nie wiem, jedziemy?

-Tio, zaczekaj.
-What do you want?*
-You.**- objął mnie za szyję i delikatnie pocałował.
 
http://24.media.tumblr.com/11d1dffca07e90182ffbad59f7bc62a6/tumblr_mmlfbxM12t1s9wdryo1_500.gif


 ***
 
   Zajechaliśmy na ustalone miejsce.
-Za pięć minut zaczynamy!- rozległ się głos Liu.
-Tio?- odezwał się Teo.- Ich liebe dich.***
Zatkało mnie. Mimo wszystko rozum podpowiadał mi żebym go pocałowała. Tak zrobiłam.
-Tio, małpecz...- Zerknęłam nie przerywając pocałunku. Chris mrugnął oczkiem i odszedł. Byłam bardzo szczęśliwa.

 
~Dustin z nieba~


   Tia i Alexis podjechały do linii startu. Tylko one brały udział w tym wyścigu, tylko one walczą o główną wygraną. One są najlepsze. One rozpoczną sezon wiosenny. Każdy czuł w żyłach napięcie. Dwie najlepsze przyjaciółki
w kłótni będą walczyć między sobą.  Kto wygra?
"Wrzaski" silników na rozgrzanie, dreszcze i emocje na całym ciele. Ruszyły. Czuć zapach spalonej gumy. Mknął przez drogę jak szalone. Z głośników leci "We own it" piosenka specjalna dla zmarłego Paul'a Walker'a, który jest teraz ze mną. 
  Wszyscy z przejęciem czekali na ten wyczekiwany moment.
Ethan "Wszyscy ucieszyli się na mój przyjazd. Opowiedzieli mi w skrócie co się wydarzyło. Nie mam pojęcia czemu tak się stało. Mam nadzieję, że nic złego im się nie stanie."
Ashton "Obie są super żadna z nich nie powinna przegrać."
Gabriel "Przez tą kłótnie dziewczyny nie wiedzą co robią. Kibicuje im obu."
Teodor "Cóż o tym mam mówić? Obie są super, ale tylko jedna może wygrać. Nie mam swojej faworytki."
Jake "Cieszę się, że Alexis ułożyła sobie życie. Mam nadzieję, że przemyślą to w porę i nie zranią siebie na wzajem."
Matthew "Oseuu moja głowa, ale mnie kac trzyma...omg ten ryk silników, niech dojeżdżają szybciej i niech wpadną w swe objęcia."
Christopher "Moja małpeczka musi na siebie uważać. Mimo wszystko kocham ją. Jeżeli Teo jej coś zrobi nie ręczę za siebie."
Rachel "Niech ludzie gadają co chcą ale takiego wyścigu nie chciałam opuścić. Uciekłam z psychiatryka."
Annabell "Nie lubiłam ich zbytnio, ale nie powinny walczyć między sobą."
Gina "Aaa Alexis super wygląda, te jej włosy wystające z pod kasku."
Klara "Wiem, że Alexis jest lepsza, ale nie pozwoli by Tia przegrała."
Lara "Czuję, że obie mają jakiś plan."
Michael "Jejuu jak ja żałuję, że nie mogę być tam z nimi. Głupie narty, głupia noga."
Liu "Kurcze to był genialny pomysł żeby to one rozpoczęły sezon."
Jered "Dzięki ci Alexis, że dałaś mi znać o wyścigu. Trzymam kciuki. Uważaj na siebie. Kolejny raz nie będę cię ratował."
Alexis "Dlaczego, dlaczego ja to zrobiłam? Nie powinnam tego robić. Niech ona wygra."
Tia "Może Alexis miała rację...głupia zazdrość. Niech ona wygra."
   Przed oczami dziewczyn pojawiły się ich wspólne wspomnienia. Zderzenie się rowerami, wspólne imprezy, wspólne wygłupy, wspólne wypady na miasto, wspólne mieszkanie...
   Niespodziewanie dziewczyny zatrzymały się przed metą. Zrzuciły kaski wpadając sobie w ramiona. Wszyscy wymienieni wyżej podbiegli do nich i zaczęli się przytulać. W którymś momencie spojrzeli w górę i krzyknęli
-Dustin wiemy, że jesteś z nami!







------------------------------------------------------------------------------------
*(ang.) Czego chcesz? Tytuł naszego opko.
** (ang.) Ciebie.
***(niem.) Kocham Cię.





(Nucicie sobie melodyjkę xd )
To już jest koniec, nie ma opowiadania.
Jesteśmy wolne i możemy myśleć nad czymś innym.
(Koniec melodyjki)
Kończymy pisanie :( To jest ostatni rozdział.

Jeżeli się zgramy i będziemy miały mnóstwo komentarzy stworzymy inny blog, prawdopodobnie fantasy.
 Dziękujemy  5906 wejść, 114 komentarzy. Dla nas to sukces :)
Pozdrawiamy naszych obserwatorów, a w szczególności Natolę, która czeka z niecierpliwością.

Znajdziecie nas na osobnych blogach.
Alexis.
Tia.

No to pa ;
 

Aktualizacja 31 stycznia 2014 roku
6686 wejść