piątek, 25 października 2013

Rozdział 18- "Dance"

~Perspektywa Alexis~

  Wszystko się zawaliło. Idris, moja mała, kochana siostrzyczka choruje, mama źle się czuje. Pomagam im w wolnej chwili. Tia nadal się nie odzywa. Chociaż Jake był przy mnie i mi pomagał, Gina także starała się jak mogła. No tak, został jeszcze Gabe. W ostatnim czasie często się spotykaliśmy i omawialiśmy każde zajęcia.
  Weszłam do sali tanecznej, było już ciemno. Zajęcia dawno się skończyły, ale Tony, główny zarządca tego studia, pozwolił mi przychodzić i trenować o każdej porze. Rzuciłam torbę pod ścianę, pilotem włączyłam muzykę i dałam z siebie wszystko. Wyrzuciłam całą swoją energię. Tą złą i tą dobrą. Pot ciekł mi po całym ciele, ale nie przerywałam tańca. Dopiero kiedy muzyka ucichła usłyszałam ciche klaskanie. Odwróciłam się i ujrzałam Tony'ego. Stał oparty o ścianę i przyglądał mi się z ciekawością.
-Hej...nie przeszkadzaj sobie- powiedziała robiąc krok w przód.
-Emka- odpowiedziałam zasapana, sięgnęłam po ręcznik i przetarłam twarz- Od jak dawna tak stoisz?
-Odkąd weszłaś w drugi ton...no wiesz, gdy przeszłaś z dobrych emocji na złą- puścił oczko- Też czasami przychodzę by odpędzić od siebie te wszystkie emocje.
-Ehm, przepraszam jeśli ci w czymś przeszkodziłam- teraz Tony stał kilka centymetrów ode mnie.
-Nie i tak siedziałem w biurze. Układałem układ dla grupy dziecięcej.- obszedł mnie i wyjął z mojej dłoni pilot.- Hm, jesteś na prawdę dobra, więc mam do ciebie prośbę.
-Jaką?- spojrzałam na niego.
-Włączę ci muzykę, a ty się wczuj i pokaż co potrafisz. Nagram to i jutro pokażę dla swojej grupy. Ok?
-Ok i tak nie mam nic do roboty- zamknęłam oczy i pozwoliłam ponieść się muzyce. W końcu poczułam to co uwielbiam. Ten stan, gdy czuje, że nic wokół mnie się nie dzieje, że wszystko jest okej.
-Stop!- krzyknął Tony, zatrzymałam się, a on zaczął klaskać- Byłaś boska! O to mi chodziło. To takiej dziewczyny szukałem od dawna i w końcu się pojawiłaś.
-Och, Tony. Przestań... bo się zarumienię- zaśmiałam się.
-Lubię rumieńce- znowu puścił do mnie oczko.- Dobra ja będę lecieć. Narka.
-Ok paa! Klucze mam, jak coś to zamknę.

***

  Otwierając cicho drzwi od domu próbowałam zbytnio nie hałasować by nie obudzić Tii. Poczłapałam się na górę, do pokoju. Zerknęłam na zegarek. 2.13. O, kur*a! To tak późno? Wzięłam szybki prysznic i wskoczyłam pod ciepłą kołderkę.

Siedzieliśmy z Ethan'em nad morzem. Słońce przyjemnie grzało. Byłam przytulona do jego boskiej klaty, a on całował mnie w czubek głowy. Wrócił do mnie. Do mnie! Do Alexis Brooke! Nachylił się i mnie pocałował, ale nie tak jak człowiek tylko jak jakieś zwierze. Lizał mnie po całej twarzy... Otworzyłam jedno oko i ujrzałam mojego psiaka, który stał nade mną i się ślinił.
-Nika, ty flejtuchu. Zabije cię...- wymamrotałam i przewróciłam się na bok. Za pleców usłyszałam warczenie. No super. Mój pies znalazł sobie porę na zabawę. 
-Nika, daj spać.- zaczęła warczeć jeszcze głośniej. Poczułam jak zjeżdża ze mnie  kołdra. Odwróciłam głowę, a moim oczom ukazał się husky trzymający w zębach moją pościel. Patrzyła na mnie złowrogim wzrokiem.- No dobra, spokojnie. Już wstaje.
Po wypowiedzeniu tych słów Nika zaczęła merdać ogonem i próbowała wejść mi na kolana. Pogłaskałam ją i zerknęłam na zegarek. 
-Co ja bym bez ciebie zrobiła, hm?- powiedziałam do psa i czym prędzej poszłam się szykować do szkoły żeby zdążyć na pierwszą lekcję.


***

-Brooke!- zamyśleń wyrwał mnie głos pani Hiney*- Gdy już zaszczyciłaś nas swoją obecnością to mogłabyś chociaż uważać, a nie spać na lekcji.
-Mhm, spoko- mruknęłam. 
Spojrzałam w jej oczy. Była stara. Stawiam na 59 lat. Miała pełno zmarszczek na twarzy i piskliwy głos jakby połknęła gwizdek. Ciągle była ubrana w tą jedną sukienkę i szary żakiecik. Kiedyś się zastanawiałam czy ona ma kilka tych samych ubrań, czy też może pierze codziennie.
-Ale proszę pani- odezwałam się po chwili- Pani całą lekcję ględzi o jakiś tam królach, wojnach. Ciągle się pani powtarza, więc co ja mam robić? Spać nie mogę, myśleć nie mogę. To co mogę? Przyglądać się pani brzydkim paznokciom, które są żółte od papierosów, czy też może przyglądać się brzydkiej twarzy?- powiedziałam to co zawsze chciałam jej powiedzieć.
-Nie masz co robić? To się cyckiem pobaw!- ryknął Ashton.
-Udam, że tego nie słyszałam- wskazałam palcem na niego i kontynuowałam- Och proszę pani! Niech pani oddycha, bo jeszcze zemdleje i będę musiała robić usta-usta. Muszę panią ostrzec, że nie dotknę ustami pani ust.- klasa, która do tej pory przysłuchiwała się i chichotała, teraz wybuchła śmiechem.
-Alexis Brooke do dyrektora! Ktoś jeszcze ma coś do powiedzenia?- przejechała wzrokiem po klasie i oznajmiła, że za tydzień kartkówka.- Alexis, a teraz rusz ten swój zgrabny tyłeczek i do dyrektora.
-A jeśli powiem, że mi się nie chce?- popatrzyła na mnie zła i znów zrobiła się czerwona- No dobra... już idę. Luuz!- wstałam i wyszłam.

  Dla dyrektora przyznałam się z udawaną skruchą, że nie uważałam na lekcji, a pani Hiney bezpodstawnie oskarżyła mnie, że ją obrażam. Razem z dyrektorem stwierdziliśmy, że ma jakieś urojenia psychiczne i załamanie nerwowe związanie z wiekiem. Tak, więc nie dostałam żadnej kary.


~Perspektywa Tii~

  Na przerwie każdy mówił o Alexis. Nawet Teo:
-Ale Al dała popalić babce z histy! Sama przyznaj się, że jej dowaliła.
-No może i tak, ale z jednej strony przegięła- ustałam w kolejkę po obiad.
-Może i tak, ale to przejdzie do historii!- zaśmiał się- Alexis...
-Teo zamknij japę. Mam dość słuchania o Alexis! Ciągle Alexis to, tamto i siamto!- wybuchnęłam.- Kurde czy wy zawsze musicie o niej gadać? Ogarnijcie się.
-Okeey, wrzuć na luz...- odparł zgaszony- Powinnaś się rozerwać, strasznie sztywna się zrobiłaś- mruknął. Westchnęłam.- Ej patrz!- Teo wskazał głową Ginę, która stała pośród grupki uczniów- Coś tam się dzieje. Chodź.
-A obiad?
-Pójdziemy za godzinę ja stawiam.- złapał mnie za rękę i pociągnął w tamtą stronę. Kilku chłopaków bit boxowało, a Alexis tańczyła w środku tego zamieszania. Przeszukałam wzrokiem grupę poszukując Giny, ale ona zniknęła.
-Hej, możemy pogadać?- usłyszałam za sobą jej głos.
-Tsa.- ruszyłam za nią w kierunku drzwi.
-Słuchaj- zaczęła gdy już wyszłyśmy- Al na prawdę cierpi...to moja wina, że się pokłóciłyście. To przeze mnie Alexis ci nie powiedziała. Byłam zazdrosna o to wszystko. Rachel mnie zostawiła i bałam się, że zostanę sama. Przemyśl to i daj jej szanse.
-Al kazała ci ze mną pogadać? Sorry bardzo, ale to na mnie nie działa. A tak wgl... to ona cierpi? Jakoś tego nie widać, bo chyba dobrze się bawi popisując się przed wszystkimi.
-Myślisz, że ona się popisuje? Ona robi to co kocha. Tańczy. To jej pasja. Ty też masz pewnie ukryty talent, którego nie pokazujesz. Ech dobra tam, szkoda na ciebie czasu. Nara, a tak i przemyśl to co ci powiedziałam- machnęła swoimi włosami i odeszła melodyjnym krokiem. Może i ma rację. Może i powinnam dać Alexis szanse?
-Ooo Tio, tu jesteś.- Teo przytulił mnie od tyłu.
-Teo! Zabierz te łapy.- warknęłam.
-Och Tio, moja droga. Ktoś ci ustał na odcisk?- powiedział z tym swoim niemieckim akcentem, wybuchłam śmiechem.
-Teodorze nie przeginaj, a teraz pozwól, że udam się na lekcję angielskiego. Żegnaj.
-Pamiętaj. Za godzinę pod moim autem, zabieram ciebie na obiad.- uśmiechnął się i odszedł.


~Perspektywa Giny~

Co ta Tia sobie myśli? Że co? Wielce pani się znalazła i będzie fochy pokazywać? O nie, nie. Tak nie będzie. 
  Stałam przed budynkiem, w którym znajduje się szkoła taneczna. Tony, mój kochany kuzyn chciał mi kogoś przedstawić. Więc, czemu nie? Ruszyłam pewnym krokiem do środka. Bez trudu znalazłam jego biuro. Zapukałam cicho i weszłam.
-Tony! Jak miło mi cię znów widzieć.- ucałowałam go w oba policzki.
-Gina, piękna jak zawsze. Musisz kogoś poznać. Pamiętasz jak mówiłem, że na pewno kogoś ci znajdę do nauki tańca? Znalazłem! Prowadzi właśnie zajęcia. Chodźmy.
-Ok doki- ruszyłam za nim. Otworzył wielkie drzwi i znaleźliśmy się w sali. Była przestronna, idealna do tańca. Grupę prowadziły dwie osoby. Jedną był jakiś chłopak, a drugą...
-Alexis!- zawołał Tony. Ta tylko spojrzała w jego stronę i pomachała mu.
-Chwila przerwy.- usłyszałam jej zmęczony głos, podała rękę blondynowi i ruszyła w naszą stronę razem z chłopakiem.
-Ale ty oczojebna!- skomentował mój strój.
-Dzięki- uśmiechnęłam się, a Alexis uderzyła go w ramię.
-Alexis to Gina. Gina, to Gabe i Alexis- przedstawił nas Tony.
-Znam ją.- odpowiedziałam.
-Jeszcze lepiej, że się znacie. Od dzisiaj Al uczy ciebie tańczyć.- oświadczył Tony.
-Słucham, że co?- Alexis zrobiła dziwną minę po czym wybuchnęła śmiechem.- Nie no. Ok. Mi to nie przeszkadza. Tak więc, od dziś masz do mnie mówić "per pani"
-Tsa i co jeszcze?- obie śmiałyśmy się i szturchałyśmy.
-Nie no dobra. Dość.- przerwała Al.- Widzimy się tu jutro o czwartej, a teraz wracam do pracy. Narkaaa- pocałowała mnie w policzek i wskoczyła Gabrielowi na plecy. Ten nic nie mówiąc pobiegł z nią na środek sali.
-Co za zbieg okoliczności.- skomentował cicho Tony.

*Hiney- (ang. pośladek, tyłek) Pani od historii...



I ta da!
Alexis i Tia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz