środa, 7 sierpnia 2013

Rozdział 12 -"Impossible"

~Perspektywa Tii~

  Po kilku godzinnym śnie otworzyłam swoje ociężałe powieki. Rozejrzałam się po pokoju i zobaczyłam, że nie ma Alexis. Naciągnęłam na siebie bluzę, głośno ziewając. Zeszłam na dół omijając puste puszki. Przez okno w kuchni zobaczyłam Alexis, która stała jak jakaś sierotka w majtkach i bokserce. Ona jest niemożliwa... pogięło ją?! 
-Alexis!- krzyknęłam wychodząc w chłodny listopadowy poranek.- Co ty tu robisz?
-Wyprowadzam Nike. Piszczała i drapała w te cholerne drzwi. Spać mi nie dawała, głupi kundel.
-Ej ja tu jestem!- usłyszałam piskliwy głosik... luknęłam na Nike, a ona stała na dwóch łapkach przyglądając się nam.
-C-coo? Czy ty też to słyszysz?-zająknęła się Alexis.
-Chyba się nie wyspałam. Wracajmy do domu. Trzeba posprzątać jak mam tu mieszkać.- powiedziałam zerkając niepewnie w stronę Niki ta jednak była zajęta swoim ogonem. 
-Nika! Do domu.- zawołała Alexis. Weszłyśmy do środka. Usiadłam na blacie w kuchni i zaczęłam marudzić ile tu sprzątania.
-Oj tam.- powiedziała Al i włączyła radio. Akurat leciała piosenka James'a Arthur'a zaczęła nucić:
-Impossible...
Przyłączyłam się do niej. Zdziwiło mnie to, że nie znałam słów tej piosenki i w ogóle nie umiem śpiewać ale śpiewałam! Ja! Tia Moon. To faktycznie niemożliwe.
-Dobra. Pośpiewałyśmy sobie trochę, a teraz zabieramy się do sprzątania.
-Al...nie chce mi się. Chciałabym mieć taką magiczną moc, że wystarczy tylko jedno słowo, a to wszystko zniknie- machnęłam ręką na śmieci walające się pod nogami...nie wierzyłam własnym oczom. 
-Omg. Tia!? Co ty zrobiłaś? Jak tu czysto. Trudno. Posprzątane...idę wziąć prysznic.
Poszłam sprawdzić czy reszta domu też jest czysta. Z góry usłyszałam jak Alexis śpiewa piosenkę One Direction. Właśnie schodziła ze schodów w samym ręczniku tańcząc dziwny taniec pochodzący z teledysku One way or Another. W mieszkaniu rozległ się dźwięk piejącego koguta. Co?!  
-Otwórz jeee...-rozkazała śpiewając Al machnęła ręką w kierunku drzwi.
Dotykając klamki poczułam mrowienie, zbliża się coś złego. Otworzyłam drzwi z zamachem aż odbiły się od ściany. Moim oczom ukazała się piątka chłopaków ubranych w czarne szaty. Bez pytania weszli do domu. Zdjęli kaptury z głów. Rozpoznałam ich. Alexis tylko nie wariuj.
-One Direction!!!- wrzasnęła Al machając rękoma jak szalona. Ręcznik zsunął się w dół.- Ups!- powiedziała i szybko go podniosła. 
Jeden z chłopaków prawdopodobnie Zayn podszedł do tej niezdary, dotknął jej ramienia i chwilę potem Alexis była ubrana. 
-Gustownie- powiedziała zadowolona.
Zerknęłam w dół... dalej stałam w majtkach. Omg? Widząc moją minę Harry podszedł do mnie i zrobił to samo co Zayn. Uśmiechnął się słodko ukazując dołeczek w policzku, a w jego zielonych oczach zobaczyłam serduszka.
-Aha?- mruknęłam.

***

-Że co?! Że jak?!- niedowierzała Alexis- Że niby my superbohaterki?
-Tłumaczymy wam już od godziny- westchnął Liam.
-Aaaa nasza misja to jaka?- odezwałam się.
-Nie wiem.- powiedziała Zayn i cała piątka zniknęła.
-Yyy? Gdzie oni?- wyjąkała Alexis.
-Yyy? Nie wiem?
-A tam. Nie ważne. Idziemy na podbój sklepów. 
Założyłyśmy kurtki i wyszłyśmy na chłodne powietrze. Wsiadłyśmy do autobusu i pojechałyśmy do centrum miasta. Wstąpiłyśmy do kilku sklepów. Zdecydowałyśmy się na trampki za kostkę. 
-Nie ma co- odezwała się Al- Miałyśmy kupić zimowe buty...
-No taak. Innym razem- mrugnęłam oczkiem i wstąpiłyśmy do kawiarni na nasze ulubione ciasto zwane potocznie pleśniak.
Zrobiło się późno. Postanowiłyśmy wrócić szybciej do domu i poszłyśmy na skróty skręcając w ciemną uliczkę. Nagle usłyszałyśmy przerażający wrzask. Nie było czasu na zastanowienie. Bez słowa zerwałyśmy z siebie ubrania niczym Spidermean. Spojrzałam niepewnie na Alexis.
-To jest nasza misja. Ratujemy świat przed złem- rzekła rzucając pod ścianę swoje zakupy. Zrobiłam to samo i ruszyłyśmy biegiem przed siebie. Alexis raptownie się zatrzymała, a ja na nią wpadłam.
-Co jest?- spytałam zdyszana minutowym truchtem.
-Wściekłe fanki- odpowiedziała tonem przywódcy. Usłyszeliśmy głośny pisk.
-Zayn?- spytałam.
-Na to wygląda.
-Trzeba ich ratować. Ilu jest tych fanów?
-Biorąc pod uwagę pole tego prostokąta i do tego trzeba by było obliczyć objętość- Al patrzyła przed siebie oceniając czy uda nam się wyjść z tego cało- Na nas dwie przypada 6 fanek. Około. Dokładanie nie wiem. Stawiam tak na oko.
-Dobra, spoko. Rozumiem. A co z tamtym gościem obok śmietnika?- spytałam wskazując na różowo ubranego fana One Direction.
-Jest nie groźny. Nie brałam go pod uwagę. Ok Tia. Bierzmy się do roboty- rozłożyła ręce jak by miała zarzucić sieć Spidermen'a, lecz zamiast tego zaczęły wylatywać pomidory. Spróbowałam swoich sił i pomyślałam o wściekłych, gryzących ogórkach. Zamknęłam oczy. Chwilę później słyszałam wrzaski i piski przerażonych fanek. Lekko uchyliłam jedno oko. Pusto. Spojrzałam na Alexis, która atakowała różowego pana jagodami. Po skończonej robocie wytarła ręce o kombinezon. Swoją drogą...moje ogórki były bardzo soczyste...dobrze zrobią im na cerę... Otrząsnęłam się z głupich myśli. Razem podeszłyśmy do piątki chłopaków w samych majtkach i Harrego bez włosów. Alexis jak zaczarowana podeszła do Zayn'a i go pocałowała. Nie mogłam na to dłużej patrzeć. Zaczęłam bić się po twarzy. Raz w jeden policzek z plaskacza, raz w drugi. W którymś momencie ziemia się rozsunęła i poczułam, że spadam. Powoli zanurzałam się w ciemność...

Lecz to wszystko było moją wyobraźnią.

``````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````````
Hyhyhy :D Malutka niespodzianka. Rozdział dodaję wcześniej.
Mamy sporo wyświetleń i wiemy, że ktoś tu zagląda.
Skomentujcie chociaż jednym słowem.
Rozdział nie miał obrazić fanek One Direction...
Tia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz