piątek, 18 października 2013

Rozdział 17- " Nudny dzień"

~Perspektywa Alexis~

  Tia nadal się do mnie nie odzywa w domu nawet na mnie nie spojrzy, a w szkole to lepiej nie gadać. 
Wstałam rano od razu zerkając na zegarek. Była już 6.45 wiec ruszyłam do łazienki wziąć prysznic. Ubrałam się, a włosy zostawiłam luźne.
-Nika! Idziemy- zawołałam. Chwile potem husky znalazł się przy mojej nodze. Zbiegłam po schodach zerkając w stronę  kuchni, w której siedziała Tia. Otworzyłam drzwi i przywitał mnie chłodny wiatr. Pod domem zaparkował samochód Teo.
-Cześć.- mruknęłam, gdy przeszedł obok mnie... zdziwiłam się, że nic nie powiedział. Wróciłam do domu kierując się do kuchni. Otworzyłam lodówkę, ale była pusta. Kolejna rzecz do zrobienia. Na liście miałam już mniej więcej 10 pkt. Zastanawiam się czy dam radę to dziś zrobić.  Wbiegłam na górę złapałam torbę i wróciłam na dół.
-Jak będziesz wychodziła zamknij drzwi. - mruknęłam cicho do Tii. Na podwórku stał Jake i uśmiechał się od ucha do ucha.
-Dziś jedziesz ze mną, jeszcze się zamyślisz i będzie BUUM!- pocałował mnie w policzek. Spojrzałam na zegarek. Dopiero 7.20?
-Czemu tak wcześnie przyjechałeś?
-Nie mogłem już wytrzymać... chciałem Cię zobaczyć.- zbliżył się do mnie i spojrzał w oczy. Usłyszałam trzaśniecie drzwi skierowałam wzrok w tamtym kierunku. Tia stała, a Teo zamykał drzwi.
-Jedziemy?- spytał Jake.
-Tak już...- otworzyłam drzwiczki od strony pasażera. Wsiadłam, zapięłam pasy i wyjechaliśmy ślizgając się na śliskim podjeździe. W lusterku widziałam samochód Teo jadący za nami. 
-Al, słuchasz mnie?- zamyśleń wyrwał mnie głos Jake'a.
-Hm? Przepraszam zamyśliłam się- odparłam kierując wzrok w jego stronę. 
-Pytałem co się stało między tobą, a Tią.
-Ehh, nie chce mi się o tym gadać. Stało się i chcę o tym zapomnieć..
-Alexis, opowiedz. Na pewno zrobi ci się lżej na serduchu- zachęcał Jake dotykając palcami mojego policzka.
-Okeej. No bo wiesz, babka od matmy wzięła mnie i Ginę na olimpiadę. No i ja się z nią spotykałam, a Tia o niczym nie wiedziała. Któregoś razu poszłyśmy z Giną do Ciuciu cafè. Tam była Tia razem z Teo. Zauważyła nas i wyciągnęła za szybko wnioski. Od tamtej pory się nie odzywa.- opowiedziałam najszybciej jak umiałam i odetchnęłam z ulgą.
-Hmm...- zamyślił się Jake.- Och nie martw się.- splótł nasze palce i uśmiechnął się pod nosem.- Nie długo się pogodzicie.
-Mam nadzieję.- nasze palce nadal były splecione i nie miałam ochoty ich rozłączyć. 
-Jesteśmy na miejscu- odparł Jake. Widziałam, że z niechęcią rozplótł nasze dłonie. Wyszliśmy oboje z samochodu w tym samym czasie niczym bogowie. Przed szkołą było jakieś zamieszanie. Podeszłam bliżej. Na szczęście nic się nie stało to tylko nasz wychowawca rozgłaszał jakąś informację.
-Jak pamiętacie dziś jedziemy na basen. Czy każdy na strój? Ooo, Alexis, Tio, Teodorze i Jake'u- przerwał widząc nas- znowu się spóźniliście. Właśnie mówiłem o basenie. Macie stroje?- wszyscy pokiwaliśmy twierdząco głowami.- No to dobrze...więc proszę kierujemy się do naszego autobusu. 
Każdy zaczął marudzić.
-Chodź.- podeszłam do Jake'a i złapałam go za rękę.
-Mhmm miło- mruknął. 
-Zamknij się.- syknęłam ze śmiechem.
-Hej Alexis!- usłyszałem za sobą. Odwróciłam głowę i ujrzałam Ginę biegnącą w naszym kierunku- Stóóój!
-Okej...już...stop... zaczekaj, wdech, wydech i mów o co chodzi.
-Chciałam ci powiedzieć, że... zajęłyśmy drugie miejsce!
-Naprawdę?! Omg. Hurra!- podskoczyłam z radości.
-Dobra spokój dziewczynki. Wchodźcie do autobusu- uciszył nas wychowawca.
-Dobra, już dobra.- oburzyła się Gina- Siadaj obok, ty również możesz...
-Jake.- podpowiedziałam.
-Aaa tak Jackob...- uśmiechnęła się krzywo.
-Pies ci morde lizał? Nie, ja jednak usiądę z chłopakami. Narka.- cmoknął mnie w policzek i odszedł.
-Powiem mamie!- krzyknęła za nim Gina ze śmiechem.


~Perspektywa Giny~

  Szczerze do Alexis nic nie mam. Szkoda mi jej trochę. Tia źle postąpiła zostawiając ją. Ona na prawdę jest dla niej wszystkim- rozmyślałam w czasie układania rzeczy w torbie.
-O, proszę kogo my tu mamy?- obok mnie stały Klara i Lara.-Co matematyki się uczysz?
-A gdybym nawet się uczyła to co was to interesuje?- otworzyłam szafkę przeznaczoną dla mnie na czas basenu. Wzięłam ręcznik i zaczęłam się przebierać.
-Zostawiłaś nas. Rachel ciebie potrzebuje.- powiedziała Lara.
-A ty ją zostawiłaś i postanowiłaś dołączyć do elity Alexis.- dodała Klara. Nie wiedziałam co im odpowiedzieć, a kiedy już miałam otwierać usta, w drzwiach pojawiła się Alexis.
-A wy zostawiłyście mnie...poszłyście do Rachel i co wy na to?- mówiła spokojnie podchodząc do nas wolno.
-Oo Alexis my tylko... no wiesz- zająknęła się Klara- Powiedz coś- szepnęła do siostry.
-No właśnie Lara. Zawsze taka wygadana, a teraz co? Mowę ci odebrało?- na twarzy Al pojawił się szyderczy uśmiech- Macie jeszcze coś do powiedzenia?- bliźniaczki pokiwały przecząco głowami i skierowały się do wejścia na baseny.
-Dzięki.- uściskałam ją mocno.
-Spoko. Dobra chodźmy.- ruszyłyśmy w stronę basenów. Za rogiem czekała na nas niemiła niespodzianka.


~Perspektywa Teo~

  Przebrałem się w gatki do kąpania i wszedłem pod prysznic. Kilku chłopaków rechotało się. Zerknąłem co robią. Nakładali na siebie mydło.
-Yyy, co robicie?- spytałem nic nie kapując.
-Stary, to stara sztuczka. Wskoczymy w mydle do basenu i będziemy mieć pianę.- odpowiedział jeden z nich. Ledwo opanował śmiech. Jak dzieci, jak dzieci...
-Ookej, spoko.
Jak najszybciej wyszedłem stamtąd  Rozejrzałem się po basenie. Woda, szum, echo i zbyt dużo chloru. Miałem zamiar wskoczyć, lecz zobaczyłem zamieszanie wokół dziewczyn. Podszedłem do nich i po środku zobaczyłem leżącą Tię.
-Co się stało?- zapytałem.
-Wpadła do wody.
-Eee Lara ją popchnęła.
-To nie ja!- kilka dziewczyn na raz starało się tłumaczyć
-Ona nie oddycha.- były przerażone. Kątem oka zobaczyłem jak brzuch Tii drży. Ona się śmieje! O to wredna małpeczka.
-Dziewczyny!- krzyknąłem- Zajmę się tym- przykucnąłem obok Tii- Trzeba zrobić oddychanie usta usta!- powiedziałem nie kryjąc śmiechu. Tia zaczęła się krztusić. 
-Już mi lepiej, nie trzeba!- pospiesznie wstała podnosząc ręce do góry na znak poddania- Żyję.
-Ty idiotko, kłamczucho. Zemszczę się- mówiła Lara śmiejąc się. 
-Dobra, dobra. Koniec tej zabawy- przerwał Alan, nauczyciel wf.- Rozgrzejcie się, później zobaczymy kto jest lepszy w pływaniu.
Weszliśmy do wody. Usłyszałem wielki plusk za mną, odwróciłem się i zobaczyłem tych samych kolesi co byli po prysznicem.
-Dupne te mydło, nie ma bąbelków- zasmucił się jeden.
-Weź pomachaj rękoma, o tak, jak kura!
-Idioci- powiedziała Tia, która stała obok mnie.
-Słyszałem to!- odkrzyknął któryś z nich i zaczął iść w jej stronę.
-O nie, nie- pokręciła głową- Chris, nawet nie próbuj.- było już za późno, Tia znalazła się pod wodą. Wypłynęła i zaczęła prychać jak jakaś obrażona kotka.
Poczułem złość. Odechciało mi się patrzeć na nich. Odszedłem na głębszą wodę.

Czyżby zazdrość...?


Rozdział jest jaki jest...przepraszamy, że tak długo trzeba było na niego czekać.
Tia.

3 komentarze: