środa, 11 września 2013

Rozdział 14- "Dlaczego?"

~Perspektywa Alexis~

  Stałam pod drzwiami do dyrektora szkoły tańca, trochę się stresowałam. Miałam rozmowę kwalifikacyjną.
-Alexis Brooke?- usłyszałam za sobą kobiecy głos- Poproszę za mną.
-Mhm- mruknęłam i ruszyłam w kierunku sali.
-Ustań na środku i pokaż co potrafisz- powiedziała chłopak siedzący między dwiema dziewczynami.- Muzyka!
Z głośników zaczęła lecieć piosenka. Przez 3 minuty pokazałam mój własny układ. Muzyka ucichła i nastała przerażająca cisza. Podeszłam bliżej do siedzącej trójki. Szeptali między sobą już chciałam powiedzieć, że w grupie się nie szepcze kiedy on się odezwał:
-Alexis...droga Alexis- chłopak machał głową w prawo i lewo.
-Coś nie tak?- spytałam.
-Ehm to co nam pokazałaś było...SUPER! Byłaś boska. Przymujemy cię!- oznajmił radosnym głosem.
-Tak?! Omg. Super!- podbiegłam do niego i przytuliłam go a dziewczynom uścisnęłam dłoń. Zaczęłam się śmiać. Wybiegłam z sali piszcząc i skakać z radości gdy nagle wpadłam na jakąś osobę.
-Oj, Alexis. Co ty byś beze mnie zrobiła?- usłyszałam znajomy głos. Podniosłam głowę i zobaczyłam Gabriela.
-Hej...zapewne teraz bym leżała na tej podłodze?- uśmiechnęłam się, a on zaczął się śmiać.
-Co tu robisz?- spytał jak tylko opanował swój śmiech.
-Dostałam się do pracy.
-Będziesz tu pracować?- spytał zdziwiony.
-Mhm...od jutra.
-Tak więc będziemy się często spotykać- spojrzałam na niego i moim oczom ukazał się rząd białych zębów.
-Też tu pracujesz?
-Taa, hip-hop i break dance. 
-Ej! Ja też tam będę!-  to oznacza, że ja i Gabriel będziemy razem pracować...
-Aha! To ty jesteś ta nowa. Tak więc... witaj Partnerko.
-Witam Cię Partnerze- odpowiedziałam poważnie.- Eej ja mykam do przyjaciółki się pochwalić- pomachałam i pobiegłam do samochodu.


***

-Na prawdę? Przyjęli cię? Gratulację- powiedziała Tia.
-Nuum! A jak u Ciebie? W galerii?
-Nie byłam. Poszłam do kostnicy zobaczyć Dus'a, ale trumna była zamknięta. Mówili, że byłby to zbyt drastyczny widok.
-Biedna Tia...głowa do góry!
-Ehmm jutro pogrzeb... idziesz ze mną, prawda?
-Mhm. Chyba, jak nie będę miała zajęć- uśmiechnęłam się- żartuję. Oczywiście, że idę.


RANO

-Gotowa?- spytałam Tię, która przyglądała się swojemu odbiciu w lustrze- Jesteś śliczna- pogłaskałam ją po ramieniu.
-Dziękuję. Dobra chodźmy- złapała mnie pod ramię i ruszyłyśmy do auta.

***

-Cześć- przywitałam się z Ethan'em. Przecież on miał jechać...?
-Hej. Jak tam Tia?
-Trzyma się.- oparłam się o niego, a on mnie przytulił.
-Al, ja naprawdę przepraszam, ale nie wiedziałem, że mnie przyjmą.
-Zamknij się. Już wszystko ok.- dźgnęłam go w brzuch.
-Taką Ciebie zapamiętam: szaloną, szybko się denerwującą, śliczną, słodką, inteligentną...-ciągnął jednym tchem.
-Dość tego przechwalania. Słuchaj, zapamiętaj tylko to, że Cię kocham.- gdy skończyłam mówić przyszła Tia w towarzystwie Teo.
-Hej- powiedzieliśmy wszyscy razem i zaczęliśmy się śmiać.
-Cii, ksiądz.- szepnął Eth.

***   

-Biedna Tia- mruknęłam po wszystkim. 
-Biedna, biedna- usłyszałam Ethan'a- Al, musimy się pożegnać. Jadę za godzinę.
-Ehm no tak. Pożegnałam się z przyjacielem, a teraz muszę z byłym chłopakiem. Żegnaj Ethan.- przytuliłam go, staliśmy tak dłuższą chwilę.
-Alexis...Muszę już iść.
-Odprowadzę Cię- odparłam.
-Jak chcesz- mruknął.
Szliśmy ramię w ramię. Przypomniały mi się te wszystkie chwile spędzone razem i te nasze ostatnie spotkanie, dotknięcie. Przeszedł mnie dreszcz. Byliśmy już przy jego aucie. Staliśmy patrząc na siebie bez słowa.
-Po raz kolejny...pa- wykrztusił Ethan. Przybliżyłam twarz do jego twarzy, potem usta do ust, a na końcu nasze języki stworzyły jedność. Oderwaliśmy się od siebie i bez słowa odeszłam. Po kilku minutach dostałam sms'a.

Od: Numer nieznany.
Przyjdź do szkoły, musisz mi pomóc. Gabe.

Ruszyłam szybkim krokiem przy okazji napisałam Tii sms'a:

Do: Tia ;*
Przepraszam Cię, kochanie, ale mam ważne wezwanie. 
Zobaczymy się potem. Niech Teo Cię podwiezie

Zajechałam do domu po wygodne buty i ubrania do tańca.
-Coś się stało?- spytałam Gabe'a gdy zauważyłam go siedzącego ze spuszczoną głową.
-Tamten tam- wskazał na chłopaka z czarnymi włosami, długa grzywka zasłaniała mu oczy więc co chwilę ją poprawiał potrząsając głową.- Nie daje mi żyć i w ogóle siedzi nic nie robiąc tylko śmieje się szyderczo.
-Mhm, dobra zacznijmy lekcję, ok?- ruszyłam w kierunku grupy, która należała do mnie i Gabriela.
-Emka dzieciaki! Jestem Alexis i będę was uczyć razem z Gabrielem.- usłyszałam ciche prychnięcie, spojrzałam w kierunku chłopaka z grzywką. Stał i się śmiał.- Ej ty! Ty zarośnięty.
-Ja?!- pokazał palcem na siebie.
-Tak ty. Co cię tak śmieszy? Powiedz. Pośmiejemy się razem.
-Ty mnie śmieszysz, laluniu- uśmiechnął się, a w jego uchu błysnął kolczyk.
-Laluniu?- prychnęłam- Będziesz miał lalunie.- ruszyłam w jego kierunku i dźgnęłam go w klatkę piersiową.- Za dużo sobie pozwalasz, chłopczyku. Myślisz, że jesteś taki hop siup do przodu? Bo co? Masz bogatych rodziców? Pozwalają ci na wszystko? Tu tak nie będzie. Tu rządzę JA i GABE! Kumasz to?!
-Ta...jasne- mruknął.
-Grupa 15 i 16 latków nie będzie mną rządziła. Teraz proszę...10 minutowa rozgrzewka.
-Suk*- usłyszałam głos zarośniętego.
-Coś mówiłeś?- odwróciłam się.
-Nie.
-Dobrze, 20 minut ostrej rozgrzewki. Reszta grupy niech mu podziękuje- powiedziałam wskazując na niego. 
Z ociąganiem i pomrukiwaniem ruszyli do pracy.
-Dzięki. Jesteś wielka- powiedziała Gabriel z uśmiechem na twarzy.
-Spoko. Pierwsza działka gratis.- mrugnęłam okiem.


***

  Byłam wyczerpana. Co za bachory, a ten futrzak ciągle się brechał. Raz dostał ode mnie w łeb ale to pomogło tylko na 15 minut. 
Wysiadłam z samochodu i poczłapałam do drzwi.
-Tia, wróciłam!- krzyknęłam od progu w głuchą ciszę. 
W całym pomieszczeniu było ciemno. Tia zapewne jeszcze nie wróciła. Zaszłam do kuchni, zrobiłam sobie płatki i poszłam do salonu. Położyłam się na sofie opierając nogi na stole i zaczęłam jeść.
Gdy przełknęłam ostatni kęs zadzwonił telefon "'Jake'uś :*"
-Alexis?- usłyszałam głos w słuchawce.
-Taa ja. Cu chcesz?
-Miałabyś ochotę na spacer?- w jego głosie słyszałam zdenerwowanie.
-Jake, dopiero wróciłam z pracy. Jestem padnięta. Chcesz to wpadnij. Jestem sama. Oglądniemy coś w tv.
-Okej. Za jakieś 10 minut będę.- rozłączył się, a ja poszłam na górę się przebrać i wziąć prysznic.


~Perspektywa Jake'a~

  Stałem przed jej drzwiami, zapukać czy wejść normalnie? Dotknąłem klamki i wszedłem w głąb domu. Cicho zamknąłem drzwi i miałem zamiar iść w kierunku kuchni, gdy coś dużego na mnie skoczyło i zaczęło lizać po twarzy.
-Berno- usłyszałem głos Al- Złaź!- pies jak na zawołanie zszedł.
-Dzięki.- cmoknąłem ją w policzek.
-Spoko, następnym razem zapukaj- oznajmiła śmiejąc się.
-To wy zamykajcie drzwi.- szturchnąłem ją w ramię, a ona mi oddała.
-Co oglądamy?
-Coś romantycznego...hmm..- wziąłem płyty i przeglądałem po kolei- O, mam! "3 metry nad niebem"- zaproponowałem.
-Okeej.- Alexis usiadła na podłodze, a ja obok. Siedzieliśmy tak od dłuższego czasu. Nogi mi zdrętwiały, ale nie mogłem się przemieścić.
-Al śpisz?- spytałem 
-Nie, a cu?
-Trochę nogi mi zdrętwiały. I muszę z tobą pogadać.
-Ale o czym?-patrzyła mi w oczy. Ona ma takie śliczne oczy. Przeniosłem wzrok na jej usta. Przypomniały mi się jej urodziny... ten pocałunek.
-O tym co do mnie czujesz...-położyłem się na podłodze i wyciągnąłem daleko przed siebie nogi.
-A czy ja coś do ciebie czuje?


~Perspektywa Alexis~

-A czy ja coś do ciebie czuje?-uśmiechnęłam się lekko i spojrzałam mu w oczy- Szczerze... jesteś słodki - Jake podparł się na łokciu i mnie pocałował.
-Al, widzę, że jestem kimś więcej niż przyjacielem. Uważasz mnie za przyjaciela, ale w sercu wiesz, że to nie prawda.- mówił Jake.
-Może i masz racje, ale to wszystko dzieje się za szybko. Ethan wyjechał, ty mi wszystko powiedziałeś... po prostu tego jest za wiele.
-Ethan jest idiotą.- burknął Pandies.
-Sam jesteś idiotą. Cymbał.- złapałam za poduszkę i uderzyłam go. Wybuchnęliśmy  śmiechem i zaczęliśmy się bić poduchami.




Ohoho jest rozdział ( w końcu ) xD
Na przeprosiny wstawiam jeszcze 15 ^^


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz