poniedziałek, 6 maja 2013

Rozdział 4- "Szalona noc"

Rozdział 4

 Ruszyłam do przodu. Po drodze minęłam Dustina i dogoniłam lalunię. Chwilę przed metą zahamowałam tak, aby nie mogła przejechać. Tak jak myślałam, spanikowała i straciła kontrolę nad swoim sweet motorkiem. Wpadła do rowu, w którym było błoto. Wszyscy dojechali na metę. Alexis już tam była, siedziała na  starej lodówce. Obok niej stał Ethan.
-Ash!- krzyknęła lala.
-Rachel*...nic się nie stało- pocieszał ją.
-Aaaaa! Jestem cała w błocie! Ty-wskazała na mnie.
-Zauważyłam wory pod oczami u Ciebie...pomyślałam, że przyda ci się maseczka błotna- uśmiechnęłam się.
Słyszalne było zbiorowe "uuu" i wszyscy wybuchnęli śmiechem.
-Ash!- Rachel tupnęła nogą-Do mnie!
-Wytrenowała go jak psa- szepnęła Alexis.
-Ło hoho co tu się działo- mówił Liu przez magafon- Mamy zwycięzce...wygrał niepokonany Michael** Gratulacje Michael, ale mamy nadzieje, że ktoś Ciebie pokona.
-Nie ma mowy!- krzyknął ze śmiechem.
-Zapraszam na River Street75 ! Imprezę czas zacząć.- Liu podszedł do nas- Będziecie, prawda?
-Zobaczymy- powiedziałyśmy zgodnie.

 ***

-Jak możecie mi to robić?!- krzyczałam na rodziców.
-Zrozum, że to nie jest impreza w Twoim wieku- tata był stanowczy.
-Cała szkoła tam będzie! No prawie cała.-dodałam.
-Nie i koniec tej rozmowy.
-Jak mam się czuć dobrze? Nie mam znajomych. Nikogo tu nie znam.
  Usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.
-Otworzę- odezwała się mama.
-Dzień dobry pani- przywitała się Alexis- Tia idziemy?
-Tia nigdzie się nie wybiera.- powiedział tata.
-Trudno- mruknęła Al mrugając do mnie oczkiem.- To ja idę. Dobranoc.
  Wbiegłam na górę do swojego pokoju. Szukając ubrań na imprezę.

~Perspektywa Alexis~

-Mamoo. Zgódź się. Namów rodziców Tii. Chociaż raz zróbcie coś dla mnie. Zaproście ich na wieczór.
-No nie wiem. Jeżeli tata się dowie o tym  mandacie...kolejnym- pokręciła głową.
-Nie dowie się, jeśli ty mu nie powiesz- zrobiłam maślane oczka- No mamooo noo!
-Dobrze- zgodziła się- Masz u mnie dług.
  Założyła płaszcz i poszła do domu Moon. Złapałam telefon wybierając numer Tii.
-Hm?- mruknęła w słuchawkę.
-Ej, rozchmurz się. Wpadaj do mnie. Razem się przyszykujemy.
-Mam problem. Nie mam w co się ubrać.
-Spokojna twoja rozczochrana! Szybko chodź do mnie- rozłączyłam się i rzuciłam telefonem o łóżko. Ogarnęłam swój pokój. Chwilę później razem wybierałyśmy ubrania. Zdecydowałam się na lekki strój. Tia wybrała coś w podobie.
-Gotowe dziewczyny?- spytał mój tata- Czekam w samochodzie.
  Roześmiane wyszłyśmy z domu. Wsiadłyśmy do samochodu.
-Widzisz?- zaczęłam rozmowę- Udało się.
-Jak to zrobiłaś?
-Tak myślałam, że się nie zgodzą. Wcześniej pomyślałam.
-Dziękuję- szepnęła.
-Jesteśmy na miejscu- odezwał się ojciec- O której przyjechać?
-Myślę, że...poradzimy sobie. Nie martw się tatku.
-Jak coś to dzwoń.
-Okey.
  Impreza trwała na całego. Kiedy przekroczyłyśmy próg, ktoś mało co nie rzygnął na nas. Odskoczyłyśmy z krzykiem.
-O, fuu!- krzyknęła Tia.
-Ty cioto!- burknęłam.
-Sorry, sorry za niego. -przepraszała jakaś dziewczyna.
  W końcu udało nam się przepchnąć do środka.
-Witajcie moje drogie panie- Liu miał na głowie zabawny kapelusz- Dzięki za przyjście.

~Perspektywa Tii~

  Mało osób tu znam. Alexis gdzieś zniknęła. Co ja mam ze sobą zrobić? Rozejrzałam się. Moim oczom ukazał  się stół, na którym były żelki. Kocham żelki.
-Ej, nowa!- poczułam szarpnięcie za ramię- Świetnie sobie radzisz. Nie każdy z tej szkoły wytrzymuje psychicznie.
-Psychicznie?- spytałam zainteresowana.
-Elita tak daje w kość każdemu, że po tygodniu nie wytrzymują i uciekają.
-Ostro. Dzięki za info. -uśmiechnęłam się sztucznie szybko odchodząc w stronę stołu. Gościu śmierdział fajkami i innym świństwem. Nienawidzę tego.
-Mówiłem, że to dokończymy- usłyszałam. Spojrzałam w tamtą stronę. Dustin właśnie podchodził do Ashtona. Zacisnął pięść i jeb mu w łeb. Ash zachwiał się i wpadł w ŻELKI?! Szybko odskoczyłam.
-Stary pogięło cie?!- starł rękawem krew cieknącą z nosa.- Krew? Teraz to przegiąłeś- rozpoczęła się bójka. Zamiast coś zrobić tylko patrzyłam.
-Co się dzieje?- spytała Klara jedna z bliźniaczek
-Dustin walnął Ashtona. Biją się.- wyjaśniłam.
-Znowu?!- westchnęła
-Jak to znowu?- nie odpowiedziała. Szturchnęłam ją w bok- Klara?
-Jestem Lara. Klara jest tam- wskazała miejsce za chłopakami.
-O, sorki.. Przed chwilą stała tu Klara.
-Spoko, często nas mylą.
   Chciałam powtórzyć pytanie, ale rozległ się ryk trąbki.
-Dus, idioto!-   Klara ciągnęła go za koszulkę.
-Dobra już dobra- podniósł ręce do poddania.
-Wychodzimy.- powiedziała  Klara do Dustina. Ashton ostatkiem sił chciał go jeszcze zaatakować, lecz w porę dwóch chłopaków złapało Ashtona za ręce.
  
***

  Nie miałam ochoty być na tej imprezie. Wyszłam na zewnątrz i zobaczyłam Michaela na swoim motorze .
-Hej, Michael!- krzyknęłam podbiegając w jego stronę.
- Hym?
-W którą stronę jedziesz? 
-Do miasta. A co, podwieźć?
-Było by super!
-Łap kask i wsiadaj, ja pojadę bez.

***

  Wróciłam cała i zdrowa. Michael nie jechał tak szybko jak można by się po nim spodziewać. W domu nie miałam ochoty siedzieć. U sąsiadów paliło się światło to znaczy, że rodzice tam jeszcze są. Postanowiłam się przebrać i pobiegać z moim psem Berno. Swe kroki skierowałam w stronę lasu. Biegłam truchtem, a Berno dotrzymywał mi kroku przy nodze. Nagle wystrzelił jak z procy skręcając w prawo. Zauważyłam go stojącego na dwóch tylnych łapach, przednie miał oparte o klatkę piersiową jakiegoś człowieka.
-Berno- wrzasnęłam.- Zabieraj te łapy.- Berno jak na posłusznego psa przystało, wykonał komendę Podeszłam do niego i złapałam za obrożę.- Przepraszam za niego- spojrzałam temu komuś w oczy- Dus? Sorry- Dustin dalej stał w ciszy patrząc mi w oczy.- On nie jest straszny. Wiem wygląda jak niedźwiedź, ale nie jest groźny- gadałam jak nakręcona.
http://data.whicdn.com/images/33768691/tumblr_m76eljw34o1rrkzxlo1_500_large.gifDustin przyłożył ręce do mojej szyi i chwilę później  poczułam jego usta. Leciutko go odepchnęłam, wtedy po raz pierwszy się odezwał:
-Zostań ze mną- te słowa wypowiedział tak słodko,
że puściłam Berno i przyciągnęłam go do siebie łącząc się w pocałunku.



------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
                     *Rachel White (17 lat) 
 Szkolny plastik.... chce mieć każdego chłopaka





Tośkę długi ten nasz rozdział :)
Specjalnie dla Was.
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Tia i Alexis





















** Michael Black (21 lat) 
Nie pokonany mistrz w wyścigach. Gustuje w chłopakach.








         









 

4 komentarze:

  1. Rozdział genialny <3
    Hahah. No i dobrze tej laluni :D
    Ale akcja z tą imprezą no i dodam, że fajny kapelutek.xd
    Pocałowali się :P
    Czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajnie piszesz ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piszemy we dwie :) Zapraszamy na premierę naszego nowego bloga.
      Normalna ;*

      Usuń