poniedziałek, 13 maja 2013

Rozdział 6- "Zbieg okoliczności"

Rozdział 6

~Perspektywa Alexis~

  Dźwięk budzika wyrwał mnie ze snu. Powoli zwlokłam się z łóżka. Po drodze do łazienki zabrałam wcześniej przygotowane ubrania, które składały się z pump dresowych i bluzy z kapturem zakładaną przez głowę. Gotowa zeszłam na dół.
-Alexis to ty?- dobiegł mnie głos mamy z kuchni.
-A kogo się spodziewałaś?- powiedziała wchodząc
-Mojej dawnej, miłej córki.
-Oj, daj spokój- zobaczyłam przygnębiona twarz mamy.- Ok, przepraszam.
-Tak lepiej, Może usiądź?- zaproponowała wskazując ręką na krzesło.
-Spieszę się- miałam już wychodzić, lecz zatrzymał mnie jej głos:
-Nie będziesz już jedynaczką- usłyszawszy to zakręciło mi się w głowie.
-To znaczy, że...
-Będziemy mieć w domu małego dzidziusia- uśmiechnęła się lekko.
-To nie może być prawda- powiedziałam przerażona.
-Owszem tak- Laura pokazała wystający brzuch. Jak mogłam wcześniej go nie zauważyć? Czy ja jestem taka ślepa? Może powinnam się wybrać do optyka?
-Cieszę się- powiedziałam niechętnie i bez przekonania. Czym prędzej wyszłam z domu. Zobaczyłam wychodzącą Tię, która była podobnie ubrana do mnie. Zaczęłam się śmiać. Ona zawsze potrafi poprawić mi humor. Wsiadłyśmy na motory i odjechałyśmy w kierunku szkoły. Dzisiaj nie ścigałyśmy się, dojechałyśmy spokojnie. Ustawiając motory obok Dustin'a, który już na nas czekał.
-Co dzisiaj tak po cichutku wjechałyście?- roześmiał się Dustin przytulając Tie.
-Dowiedziała się strasznej rzeczy.- spojrzeli na mnie pytającym spojrzeniem- Moja mama jest w ciąży- westchnęłam.
-To świetnie!- ucieszyła się Tia.
-Mhm- mruknęłam. Nic już więcej nie powiedziałam, bo zobaczyłam idącego w naszą stronę Ethan'a. Miał na sobie szare dresy i luźną koszulkę. Gdy nas zobaczył poprawił swojego full capa.
-Ej, co wy dzisiaj tak wszyscy w dresach?- Dustin popatrzył się na nas, a później na siebie. Miał na sobie jeansy i zwykłą koszulkę. Spojrzeliśmy na swoje stroje wybuchając śmiechem.
-Tak jakoś wyszło- rzekł Ethan.
  Poczułam czyjś wzrok na sobie. Odwróciłam się. Ujrzałam Rachel oraz jej przyjaciółki Annabel* i Ginę**. Zatrzymały się przy nas. Wygładzając swoje stroje.
-Dupa wam się nie mieści w rurkach- powiedziała Rachel wskazując na nasze dresy, a jej przyjaciółeczki zachichotały.
-Odezwał się plastik- odpowiedziałam- Jesteś bardziej pusta  niż ustawa przewiduje.- odwróciłam się na pięcie biorąc Ethan'a pod rękę. Nie dała szansy odpowiedzi.
  Zadzwonił dzwonek na lekcję. Skierowaliśmy się do klas. Nie zdążyliśmy usiąść, ponieważ usłyszeliśmy głos dyrektora.
-Witajcie moi drodzy uczniowie- kiedy tylko to usłyszałam uderzyłam się ręką w czoło robiąc tak zwany facepalm.- Dzisiaj lekcji nie będzie! Ruszcie swoje ociężałe, leniwe tyłki do auli.


***

  Usiedliśmy wygodnie  na krzesłach i po chwili na scenę wszedł dyrektor z mikrofonem.
-Witam ponownie. Posłuchajcie uważnie. Niektórzy z Was może pamiętają, że co roku 16 września, czyli dzisiaj, jest organizowany tydzień biwakowania, aby pożegnać lato. Każdy z wychowawców klas wybierze dwie osoby, które będą reprezentować grupę. Resztę dowiecie się od nich.- zrobiło się zamieszanie. Pan Mareno odnalazł nasza klasę i zaprowadził do sali.
-Muszę przyznać, że ciężko jest wybrać. Pierwszą grupa będzie prowadzona przez Rachel White.- odwróciwszy się w jej stronę zobaczyłam chytry uśmiech- Druga będzie pod opieką Alexis Brooke. Ustańcie dziewczyny pod tablicą. Reszta klasy decyduje, do której grupy chce wstąpić. Tylko proszę o spokój.
  Koło mnie zebrała się grupka ludzi. W tym Tia, Dustin, Ethan, Klara i Lara. Spojrzałam na Rachel, również patrzyła w moim kierunku. Odwróciła się i zaczęła głośno liczyć swoich ludzi.

***

-Smakuje ci?- spytała mama przy obiedzie.
-Mhm- mruknęłam.
-Alexis wiem, że dla ciebie to trudne...dla nas także- powiedział tata.
-Nie. Wcale nie wiecie jak to jest! Nie wiecie co czuję.- mówiłam przez łzy- muszę stąd wyjść.
  Wstałam od stołu i ruszyłam w kierunku drzwi.
-Alexis Brooke, nie tak ciebie wychowaliśmy!- krzyknął tata.
-Mam was głęboko gdzieś.- zatrzasnęłam za sobą drzwi. Udałam się do mojego ulubionego miejsca. Tam mogę spokojnie się wypłakać.

~Perspektywa Ethan'a~

  Siedziałem oparty o drzewo. Od dłuższego czasu lubię tutaj przebywać. Jest tu tak cicho i spokojnie. Nikt nie zakłóca moich myśli. Założyłem słuchawki. Przymknąłem oczy wsłuchując się w rytm piosenki. W pewnej chwili powiał lekki wietrzyk, poczułem zapach perfum. Wyłączyłem muzykę. usłyszałem szlochanie dobiegające zza drzewa. Ociężale podniosłem tyłek z ziemi. Obszedłem go dookoła i ujrzałem zapłakaną...
-Alexis?! Co ty tu robisz?- klepnąłem obok niej i objąłem ramieniem. Mocno się we mnie wtuliła.
-Wystraszyłeś mnie, Eth.- wyszlochała.
-Co ty tu robisz?- powtórzyłem pytanie.
-Siedzę? Nie widać?!- odsunęła się ode mnie wycierając łzy rękawem. Westchnąłem.
-Mi możesz powiedzieć, a tak przy okazji oflukałaś mi koszulkę.- zauważyłem uśmiech na jej  twarzy- Robisz postępy. Uśmiechasz się, a więc co się stało?
-Moja mama jest w ciąży.- wypaliła.
-Nie cieszysz się?
-Przez 15 lat byłam jedynaczką, a za około 5 miesięcy pojawi się dziecko, które zakłóci całe nasze życie.
-Też tak miałem. Gdy się dowiedziałem, że na świat przyjdzie Woody jako 6 latek załamałem się- powiedziałem.
-To ty masz brata? Myślałam. że jesteś rozpieszczonym jedynakiem- zaśmiała się szturchając mnie w ramię.
-Ja?!- mówiłem ze śmiechem- Chyba ty!
-Wiesz co? Masz rację. Zachowuje się jak rozpieszczony bachor. Przecież mojej mamie też jest ciężko, nie planowała tej ciąży- patrzyłem na nią wyczekująco- Co? O nie, nie, nie. Nie przeproszę jej.
-Powinnaś.- odpowiedziałem spokojnie.
-Dobra, dobra. A tak w ogóle, gdzie twoja "Niuńka"?
-U mechanika. Hamulce się zacinały. Musiałem ją oddać.- odpowiedziałem i zacząłem ją łaskotać.


~Perspektywa Tii~

  Siedziałam na parapecie szkicując z pamięci portret Berna.
-Tia!- usłyszałam wrzask mamy.
-Bony, o co jej chodzi?- powiedziałam- Idę!- krzyknęłam zbiegając po schodach. Nie zauważyłam leżącego psa na dole. Po chwili leżałam plackiem na zimnych kafelkach.
-O, boże!- mama wbiegła do salonu zapinając pasek na brzuchu- Dziecinko co się stało?!
-Berno ty gruby pulpecie!- krzyknęłam wstając ze śmiechem.
-Ty się śmiejesz?- mama była oburzona. Dotknęłam pulsującego nosa. Krew.
-Jedziemy do szpitala. Caslo! Gdzie jesteś?
-Mamo bez przesady. To nic takiego.
-Co się stało moje niewiasty***?- powiedział tatusiek wchodząc do salonu.
-Mama chce mnie zabrać do szpitala z powodu nosa.- wytłumaczyłam.
-Cecily, to nie jest coś poważnego.- stwierdził spokojnie.
-Nie?! Ma spuchnięty nos.
-Oj, przestań. Za 10 minut mamy być w restauracji "Salamona"
-Co? Gdzie? Jak? Po co?- rzuciłam pytania.
-Lauren i Louis zaprosili nas na kolację do restauracji, ponieważ chcą coś nam powiedzieć- oznajmił tata.
-Dopiero mi to mówicie?!- wbiegłam na górę przebrać się.

***

  Siedzieliśmy przy 6-osobowym stoliku. Jedno miejsce było wolne.
-Dziękuję, że przyszliście- powiedział pan Louis.
-To dla nas bardzo ważne- dodała pani Brooke.
  Nagle drzwi restauracji trzasnęły i wpadła jak burza Alexis.
-Mamo, tato- zaczęła pochodząc do rodziców z małym pakunkiem.- Przepraszam was. Źle się zachowałam. To dla niej albo dla niego- powiedziała wręczając prezent.
-Dla niej.- poprawiła pani Laura wyjmując ubranko. Przyłożyła je do brzuszka i powiedziała:
-Będziemy mieć nowego członka rodziny- spojrzałam na rodziców, którzy byli zakłopotani.
-My też.- odpowiedzieli łącznie tata i mama.
-Co?!- krzyknęłam tak aż spojrzeli się na mnie wszyscy ludzie z restauracji.
-No tak jestem w 5 miesiącu ciąży.- wstała ukazując zaokrąglony, malutki brzuszek.
-Ja też!- oznajmiła radosna pani Lauren. Spojrzałam na zakłopotana Alexis, uniosła niepewnie dwa kciuki do góry.

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------

No i jest rozdział za  nami :)
Dziękujemy jeszcze raz  Ally K
Tia
KOMENTARZ=MOTYWACJA DO PISANIA

*
Annabel Fhink (17 lat)
Przyjaciółka Rachel. Uwielbia modę.
**

Gina Neeson (17 lat)
Druga przyjaciółka Rachel. Lubi matematykę.
Boi się, że jak ktoś dowie się o tym Rachel ją wywali z paczki.

***niewiasta- z dedykacja dla PG który jest uzależniony od tego słowa ;)


8 komentarzy:

  1. Zaskoczyły mnie ostatnie słowa. : )
    Rozdział fajny.: )

    OdpowiedzUsuń
  2. dalej ! :) świetnie piszesz :>

    OdpowiedzUsuń
  3. A więc, po pierwsze przepraszam, że tak późno, ale nie mogłam znaleźć spokojnej chwili na skomentowanie i przeczytanie. Moja opinia:
    Emmm, zdanie zaczyna się z dużej litery, prawda? :D (czyt. drugie zdanie, pierwszej perspektywy). To jest pewnie tylko zwykła literówka, która często się zdarza milionom osób, dlatego Alexis nie przejmuj się. I tak Cię kocham ;*
    Booosz, uśmiałam się przy wydarzeniu z Rachel. Haha, Alexis, ale dziewczynie pojechałaś! Normalnie bym Ci piątke przybiła. Nawet do monitoru.
    Ta ciąża jej mamy.. Mogę się na ten temat narazie nie wypowiadać? Z góry dziękuję. xd
    Hahah, ale akcja z tą drugą ciążą i ogólnie.. Rozwaliłyście mi system <3
    Rozdział cjajvjfdvjhdfjvdfjvdf *_*
    Czekam na następny xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach tak dzięki, że zwróciłaś uwagę na literówkę :p
      Czuję się urażona to ja pisałam Tia, a nie Alexis. No ale cóż myślę, że w końcu się przyzwyczaicie do tego, że piszemy we dwie :)
      My też śmiałyśmy się przy pisaniu tego wydarzenia :D

      Tia

      Usuń
    2. Przepraszam za pomyłkę. Po prostu myślałam, że Alexis piszę perspektywę Alexis, a Tia - Tii.
      Jeszcze raz przepraszam ;)

      Usuń
  4. *.*Genialne
    Przepraszam, ze tak późno ale nie zauważyłam go :-) haha
    Rozdział genialny :D
    Je
    Jesteście świetne :**
    Buziaczki :*

    OdpowiedzUsuń
  5. haha dobre z tymi ciążami ..;) ciekawy ..;*

    OdpowiedzUsuń